THE EXECUTIONER (1978)
a.k.a. MASSACRE MAFIA STYLE
a.k.a. LIKE FATHER LIKE SON
reż. Duke Mitchell
Ojciec
Mimi Miceli'ego należał do pierwszego pokolenia amerykańskiej mafii,
jednak rząd amerykański deportował go do Sycylii lata temu. Będący w
średnim wieku Mimi chce rozkręcić rodzinny interes raz jeszcze, tym
razem w Los Angeles. Opuszcza więc rodzinne strony zostawiając ojcu pod
opiekę swego małego synka i udaje się do słonecznej Kalifornii gdzie
wraz z przyjacielem z dawnych lat, Jollym, wraca ostro do gry.
Duke
Mitchell (właściwie Dominic Miceli) karierę rozpoczął w latach 50-tych
od komediowych występów scenicznych wespół z Sammym Petrillo. Duet,
który kojarzył się jako młodsza wersja Deana Martina i Jerry'ego Lewisa,
spodobał się na tyle, że hollywoodzcy producenci postanowili
zaangażować ich do filmu. Tak oto powstało dzieło pod wszystko mówiącym
tytułem "Bela Lugosi Meet Brooklyn Gorilla" (1952).
Duke przez następne 23 lata zagrał w czterech mało znaczących filmach,
podkładał głos pod śpiewającego Freda Flintstone'a w popularnej
kreskówce i chałturzył po nightclubach.
W 1975 roku rozpoczął realizację
projektu, który w temacie "mafia" postawiłby kropkę nad "i". Jak można
złożyć hołd "Ojcu chrzestnemu" Coppoli gdy ma się do
dyspozycji parę dolarów i aktorów amatorów? Odpowiedź na to pytanie jest
genialna w swojej prostocie: gdy ma się taką pasję jaką miał Duke
Mitchell to sky is the limit. Trzy lata
upłynęły zanim udało się obraz dokończyć i wypuścić. Szczęśliwie dla
wszystkich, którzy nie mieli okazji zaliczyć seansu na VHS, amerykański
dystrybutor Grindhouse Releasing wydał piękną, wyczyszczoną kolekcjonerską edycję DVD filmu, który z pewnością przed realizacją "Pulp Fiction" zaliczył Quentin Tarantino, a przed "Chłopcami z ferajny" i "Kasynem" Martin Scorsese.
Czegóż
tutaj nie ma?! Jest inwalida na wózku rażony prądem, czarnoskóry alfons
ukrzyżowany na wzgórzach Hollywood, powieszony na haku mafijny boss,
bomba wybuchająca na pogrzebie, strzelba ukryta w bochenku chleba. Każda
scena niesie z sobą perełkę dla wielbicieli kina typu grindhouse. Jeden
z internautów określił dzieło Duke'a Mitchella "Planem 9 filmów mafijnych" (nie muszę chyba dodawać, że nawiązuje tutaj do słynnego "Planu 9 z kosmosu" Eda Wooda uznawanego za najgorszy film na świecie). Żałuję, że sam nie wymyśliłem tego zdania ;-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz