poniedziałek, 20 maja 2013

The Executioner (1978)

THE EXECUTIONER (1978)

a.k.a. MASSACRE MAFIA STYLE

a.k.a. LIKE FATHER LIKE SON

reż. Duke Mitchell

   Ojciec Mimi Miceli'ego należał do pierwszego pokolenia amerykańskiej mafii, jednak rząd amerykański deportował go do Sycylii lata temu. Będący w średnim wieku Mimi chce rozkręcić rodzinny interes raz jeszcze, tym razem w Los Angeles. Opuszcza więc rodzinne strony zostawiając ojcu pod opiekę swego małego synka i udaje się do słonecznej Kalifornii gdzie wraz z przyjacielem z dawnych lat, Jollym, wraca ostro do gry.

   Duke Mitchell (właściwie Dominic Miceli) karierę rozpoczął w latach 50-tych od komediowych występów scenicznych wespół z Sammym Petrillo. Duet, który kojarzył się jako młodsza wersja Deana Martina i Jerry'ego Lewisa, spodobał się na tyle, że hollywoodzcy producenci postanowili zaangażować ich do filmu. Tak oto powstało dzieło pod wszystko mówiącym tytułem "Bela Lugosi Meet Brooklyn Gorilla" (1952). Duke przez następne 23 lata zagrał w czterech mało znaczących filmach, podkładał głos pod śpiewającego Freda Flintstone'a w popularnej kreskówce i chałturzył po nightclubach. 

   W 1975 roku rozpoczął realizację projektu, który w temacie "mafia" postawiłby kropkę nad "i". Jak można złożyć hołd "Ojcu chrzestnemu" Coppoli gdy ma się do dyspozycji parę dolarów i aktorów amatorów? Odpowiedź na to pytanie jest genialna w swojej prostocie: gdy ma się taką pasję jaką miał Duke Mitchell to sky is the limit. Trzy lata upłynęły zanim udało się obraz dokończyć i wypuścić. Szczęśliwie dla wszystkich, którzy nie mieli okazji zaliczyć seansu na VHS, amerykański dystrybutor Grindhouse Releasing wydał piękną, wyczyszczoną kolekcjonerską edycję DVD filmu, który z pewnością przed realizacją "Pulp Fiction" zaliczył Quentin Tarantino, a przed "Chłopcami z ferajny" i "Kasynem" Martin Scorsese

   Czegóż tutaj nie ma?! Jest inwalida na wózku rażony prądem, czarnoskóry alfons ukrzyżowany na wzgórzach Hollywood, powieszony na haku mafijny boss, bomba wybuchająca na pogrzebie, strzelba ukryta w bochenku chleba. Każda scena niesie z sobą perełkę dla wielbicieli kina typu grindhouse. Jeden z internautów określił dzieło Duke'a Mitchella "Planem 9 filmów mafijnych" (nie muszę chyba dodawać, że nawiązuje tutaj do słynnego "Planu 9 z kosmosu" Eda Wooda uznawanego za najgorszy film na świecie). Żałuję, że sam nie wymyśliłem tego zdania ;-(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz