poniedziałek, 27 maja 2013

Ragdoll (1999)

RAGDOLL (1999)

reż. Ted Nicolaou

   W dobie politycznej poprawności równouprawnienie musi być. Nawet mordercze laleczki mają swoich czarnoskórych przedstawicieli.

   Kwame wraz z trójką przyjaciół tworzą dobrze zapowiadający się hip-hopowy zespół KC Bounce, który daje koncerty w miejscowym klubie. Pewnego dnia z propozycją współpracy zwraca się do nich BIG PERE, typ spod ciemnej gwiazdy (o kurde, NIE! to nie miało charakteru rasistowskiego) właściciel konkurencyjnego klubu. Po kategorycznej odmowie Kwame'a ludzie Big Pere odwołują się do swoich ulubionych metod perswazji. Tak oto babka chłopaka ląduje w szpitalu w stanie śpiączki. Ale hola hola! Big Pere nie wiedział z kim zadziera. Rodzina Kwame'a od wielu lat praktykuje VooDoo!!!

   No i się zaczyna!!! W tradycji takich obrazów jak "Trilogy Of Terror", "Black Devil Doll From Hell" czy wreszcie cyklu "Puppet Master", z którego słynie wytwórnia Full Moon, powstał film, który wciśnie was w fotel, a w konsekwencji majtki wcisną wam się w tyłek. To tak jakby marionetki Taulona rozbiegły się po przedmieściach Nowego Orleanu. Oczywiście wszystko jest tutaj ZŁE, ale złe całkiem świadomie. Niestety nie zawsze wychodzi to filmowi na plus. Czasem lepiej jest pośmiać się z nieporadności twórców, niż ulec ich przemyślanej - nie zawsze trafnej - kalkulacji.

   Wzorcowy przykład kina blaxploitation końca XX wieku. Biały scenarzysta Benjamin Carr (m.in. "Curse Of The Puppet Master", "The Creeps", "Mystery Monsters", "Frankenstein Reborn!", "The Werewolf Reborn!"), biały producent Charles Band (właściciel wytwórni Full Moon) oraz biały reżyser Ted Nicolaou (m.in. "Terrorvision", "Lucky Luke 2", "Subspecies: The Awakening", "Bad Channels", "Vampire Journals") opowiadają o czarnych, czarnej muzyce i VooDoo. Efekt może być tylko jeden. Kocham dziwne kino ;-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz