piątek, 10 czerwca 2016

CSI: Miami - L.A. (2010)

CSI: MIAMI - "L.A." (2010)

reż. Rob Zombie


   W zasadzie gdyby nie osoba reżysera recenzja epizodu serialu "CSI: Kryminalne zagadki Miami" nie powinna tu w ogóle zaistnieć. Nie jest to dziwne kino, to po pierwsze, a po drugie to ja w zasadzie - z małymi jednak wyjątkami - nie oglądam seriali. W oczekiwaniu na kolejny film kinowy Roba Zombiego postanowiłem nadrobić jego mały romans z telewizją.

czwartek, 9 czerwca 2016

The Shadow Men (1997)

THE SHADOW MEN (1997)

reż. Timothy Bond


   Wyobraźcie sobie państwo jaka byłaby to niepowetowana strata dla współczesnej kinematografii gdyby w 1997 roku kosmici porwali Erica Robertsa! Nie powstałoby ze 350 filmów. Przynajmniej nie z jego udziałem. A Michael Madsen ile mógłby z tego przejąć, żeby jeszcze ogarnąć swoje? 100 tytułów? 150? Cieszmy się więc, że UFO nie dało rady i zobaczmy jaki przebieg miała ta operacja...

środa, 8 czerwca 2016

Room Full Of Spoons (2016)

ROOM FULL OF SPOONS (2016)

reż. Rick Harper

   Film "The Room" Tommy'ego Wiseau to modelowy przykład na to jak nie powinno się robić filmu. Kiepski scenariusz, fatalne dialogi, jeszcze gorsze aktorstwo. Poczucie zażenowania wręcz świerzbi widza. Nic dziwnego, że to kuriozum z biegiem lat dorobiło się rzeszy wiernych fanów, którzy oglądają "The Room" z podobnym namaszczeniem jak 40 lat temu oglądano "Rocky Horror Picture Show".

czwartek, 2 czerwca 2016

Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie - Adam Węgłowski

ŻYWE TRUPY. PRAWDZIWA HISTORIA ZOMBIE

Adam Węgłowski

   Nie da się kochać dziwnego kina bez pokochania zombiaków. Opanowały nie tylko wysokobudżetowe produkcje filmowe i obskurne gnioty prosto na wideo, ale także telewizję i to w ciągnącym się już chyba ze sto odcinków serialu! Ale kino to jedna sprawa, a przecież one żyją także na kartach książek, komiksów, w grach komputerowych. Nic dziwnego, że fenomen tego zjawiska kusi autorów, by zbadać jego korzenie.

środa, 1 czerwca 2016

Shallow Grave (1987)

SHALLOW GRAVE (1987)

reż. Richard Styles

   Przyznam się bez bicia, że kupiłem ten film tylko dla okładki. Nie wiedziałem o nim zupełnie nic, ale taka perełka na VHSie za dwa złote (plus przesyłka) w opcji kup teraz wystarczyła, żebym podjął błyskawiczną decyzję. Aż szesnaście miesięcy przyszło mu czekać na półce, w końcu jednak trafił do magnetowidu i... zdecydowanie chcę go zostawić w swojej kolekcji.