czwartek, 9 maja 2013

Critters (1986)

CRITTERS (1986)

reż. Stephen Herek

   Czy według Was "Critters" to dziwne kino czy może raczej dość popularny w latach 80. XX wieku przykład horroru science-fiction? No cóż, chyba jedno niekoniecznie musi wykluczać drugie...

   Z kosmicznego więzienia ucieka gromada włochatych i bogato uzębionych kryterów. Zaniepokojony tym faktem naczelnik więzienia wysyła w pościg za nimi dwójkę intergalaktycznych łowców głów. Kosmiczni uchodźcy za cel podróży wybierają oczywiście Ziemię, co stanie się dla niektórych ludzi w skutkach śmiertelne.

   Ale bez przesady. Ofiar jest zaledwie kilka, a rozpierduchy z włochatymi kulkami całkiem sporo. 
Reżyserski debiut Stephena Hereka, który wybitnych filmów może nie kręci, ale ma w dorobku kilka znanych tytułów (m.in. "Bill & Ted's Excellente Adventure" z 1989 roku, "Don't Tell Mom The Babysitter's Dead" z 1991, "The Mighty Ducks" z 1992, "The Three Musketeers" z 1993, "101 Dalmatians" z 1996, "Rock Star" z 2001). "Critters" to również początek kariery (rok wcześniej mignął zaledwie w "Back To The Future") Billy'ego Zane'a, której szczyt przypadł na "Titanic" Jamesa Camerona. Miłośnicy dziwnego kina wolą jednak jego role w produkcjach takich jak: "Tales From The Crypt: Demon Night" (1995), "The Phantom" (1996) czy "I Woke Up Early The Day I Die" (1998) na podstawie scenariusza Edwarda D. Wooda Jra.

   Chociaż Stephen Herek utrzymuje, że scenariusz do filmu napisał (wespół z Dominikiem Muirem, który fabułę wymyślił) dużo wcześniej niż do kin trafiły "Gremliny", nie wszyscy są skłonni mu w to uwierzyć  (echa filmu Joe Dantego są dość wyczuwalne). "Critters" w USA przyniósł dochód przekraczający 13 milionów dolarów, czyli jak na produkcję za 2 miliony wystarczająco dużo, aby podjąć decyzję o kontynuowaniu tematu. Trzy kolejne części nakręcono w 1988, 1991 i 1992.

   Krytery z Gremlinami wprawdzie walczyć nie próbują, ale dostaje się mentorowi Dante'ego - Stevenowi Spielbergowi, który "Gremliny" wyprodukował - jeden z włochatych stworów zjada głowę pluszowego E.T.
   Całość stanowi blisko 80 minut czystej rozrywki, którą zdecydowanie polecam nie tylko fanom podobnych klimatycznie produkcji z lat 50tych ;-)

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz