czwartek, 9 maja 2013

My Demon Lover (1987)

MY DEMON LOVER (1987)

reż. Charlie Loventhal


   Jak na komedię to wcale nie śmieszny. Jak na horror to nie ma się czego bać. Jak na sensację to nie ma się czym emocjonować. A jednak! Ktoś (New Line Cinema) wyłożył na to dzieło pieniądze i to całkiem niemałe. Lata 80. XX wieku to były naprawdę dziwne czasy...

   Zakompleksiona i zdesperowana, po zakończeniu kolejnego związku, Denny przyjmuje zaloty bezdomnego szaleńca Kaza, na którego przed laty rzuciła klątwę rumuńska czarownica. Od tamtej pory Kaz w chwili podniecenia seksualnego zmienia się w demona. Tymczasem w mieście ktoś brutalnie morduje młode i atrakcyjne kobiety...

   Jak napisałem we wstępie film łączy w sobie elementy komedii, horroru i sensacji (w sumie to także romansu). Niestety w każdym z tych gatunków kuleje. Niewątpliwie winę za to ponosi autorka scenariusza, debiutująca Leslie Ray. Najwyraźniej nie wie ona, że idiotyzmy i absurdy też należy podawać widzowi z wyczuciem i choćby cieniem prawdopodobieństwa. Reżyserujący swój drugi film (jeden z 4 w ciągu 25 lat) Charlie Loventhal też miota się bez pomysłu na ogarnięcie całości. Do tego dochodzi wielce irytująca kreacja Scotta Valentine'a (m.in. "To Sleep with a Vampire" 1993, "The Unborn II" 1994, "Carnosaur 3: Primal Species" 1996).
 
   Jakimś cudem (zapewne z powodu małej ilości zgłoszeń) film był nominowany do International Fantasy Film Award na festiwalu Fantasporto w Portugalii. Zarobił też blisko 4 miliony dolarów, czyli pewnie coś koło tego ile stanowił jego budżet.
 
   Jednak po tym całym narzekaniu muszę oddać królowi to co królewskie. Charakteryzacja jest rewelacyjna. Aż boję się pomyśleć ile ci biedni aktorzy musieli spędzić godzin w charakteryzatorni. Całkiem przyzwoicie wypadają również efekty specjalne. Tylko czy dla tych kilku dobrych momentów warto poświęcać blisko 90 minut? Decyzję pozostawiam Wam ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz