niedziela, 12 maja 2013

Brain Damage (1988)

BRAIN DAMAGE (1988) 

reż. Frank Henenlotter


   Sześć lat po fenomenalnym debiucie Frank Henenlotter powraca z kolejnym pełnym metrażem. Być może nie jest to dzieło tej klasy co "Basket Case", ale najważniejsze, że reżyser ani trochę nie stępił swoich pazurków.

   Brian (anagram słowa brain - mózg) był zwyczajnym, normalnym dwudziestoparolatkiem (miał dziewczynę, którą kochał i brata, któremu bezgranicznie ufał) dopóki w jego życiu nie pojawił się Aylmer - odrażający stwór, wydzielający halucynogenny, dający uczucie błogiej ekstazy, niebieski płyn. W zamian za stały dopływ płynu, którego niedobór niesie ze sobą konsekwencje odstawienia najsilniejszego narkotyku, Aylmer żąda od Briana, aby ten dostarczał mu regularnie świeżych mózgów. Jak nietrudno się domyślić niebawem życie Briana zamieni się w koszmar...

   Surrealistyczny komedio-horror o zależności człowieka od monstrum z jednej strony jest metaforą narkomanii, a z drugiej konsekwentnym drążeniem podobnego tematu z jego reżyserskiego debiutu.
Frank Henenlotter (m.in. "Basket Case 1, 2 & 3", "Frankenhooker" 1990, "Bad Biology" 2008) ma doskonałe wyczucie w malowniczym odzwierciedlaniu mrocznych i brudnych zaułków Nowego Jorku. Nakręcony za niespełna milion dolarów film jest niezwykle sugestywny w swym przekazie, zarówno w warstwie wizualnej jak i merytorycznej. Wrażenie robią efekty specjalne (Gabe Bartalos od czasu "Brain Damage" jest stałym współpracownikiem Henenlottera), sceny gore, ale też postępujące uzależnienie głównego bohatera od pasożytującego na nim Aylmera.


Scena z pulsującymi mózgami w spaghetti została zainspirowana autentyczną halucynacją Henenlottera, gdy będąc na haju jadł wiśniowe lody. Miał wrażenie, że małe kawałki wiśni zaczęły się w nich ruszać i przypominać mózgi.


W scenie, w której błąkający się po nowojorskim metrze Brian poszukuje kolejnego dawcy mózgu, jako facet z wiklinowym koszykiem wystąpił Kevin Van Hentenryck, aktor odtwarzający postać Duane'a Bradleya w trylogii "Basket Case" Henenlottera.


Reżyser nie bardzo wiedział jak ma zakończyć swój film. Oświecenie (nomen omen) przyszło gdy słuchał płyty zespołu MAGAZINE, na której znajdował się utwór "The Light Pours Out Of Me" ("Światło wylewa się ze mnie"). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz