poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Severed Ties (1992)

SEVERED TIES (1992)

reż. Damon Santostefano

   Kiedy przystępowałem do oglądania "Ramienia mordercy" liczyłem na krwawy horror. Wprawdzie takie obrazy jak "Rodzina Addamsów" czy "Martwe zło 2" udowodniły, że żyjące własnym życiem ręce są raczej zabawne niż przerażające, no ale skoro film wyprodukował Norman Jacobs, jeden z założycieli magazynu "Fangoria", którego miłośnikom horroru przedstawiać nie trzeba, ten standard mógł ulec zmianie. Niestety, już muzyka z czołówki uświadomiła mi, że się przeliczyłem. Lekko cyrkowe zawodzenie od razu skojarzyło mi się z nie do końca poważnymi produkcjami spod znaku Full Moon. I na taki film należy się nastawić jeśli chce się czerpać z niego choć trochę frajdy.

   Młody naukowiec Harry Harrison, kontynuuje badania zapoczątkowane przed laty przez swojego ojca. Eksperymenty mają na celu stworzyć substytut pozwalający na regenerację ludzkich tkanek, czy wręcz odbudowywanie całych kończyn i to w piorunująco szybkim czasie. Niestety, jego chciwa matka sprzedaje projekt nim ten jest  w 100% gotowy. W laboratorium wywiązuje się szamotanina, w wyniku której Harry traci prawą rękę. Dysponując małą próbką opracowanej plazmy, wstrzykuje ją sobie w miejsce skąd jeszcze przed chwilą wyrastało jego ramię. Niestety, użyte przez naukowca komponenty zawierały geny mordercy oraz gada, więc rączce będzie się zdarzać odrywać od ciała i zabijać...

   "Ramię mordercy" to komedio-horror, który ani niespecjalnie śmieszy, ani nie przeraża. Bawią nas raczej efekty specjalne (gumowe ręce i potworki) i litry tryskającej krwi, a tego akurat filmowi odmówić nie można. Na dokładkę dostajemy niemieckiego milfa w osobie Elke Sommer (m.in. "Lisa And The Devil" z 1974, "Carry On Behind" z 1975, "The Astral Factor" z 1976) oraz Olivera Reeda (m.in. "The Curse Of The Werewolf" z 1961, "The Damned" z 1963, "The Brood" z 1979).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz