HIGHWAY TO HELL (1991)
reż. Ate de Jong
Na
minione lata zawsze patrzymy z dużą dozą sentymentu. Nawet filmy, które
niegdyś nie zrobiły na nas wielkiego wrażenia, oglądane po latach
zyskują pierwiastek magiczny. Przenieśmy się więc w czasy bez internetu,
bez płyt DVD i Blu-ray, w czasy gdy rządziły poczciwe kasety wideo, Richard Farnsworth nie marzył o tym, że zagra kiedyś u Davida Lyncha, a Ben Stiller, że będzie zarabiał po 15-20 milionów $ za rolę. Panie i Panowie, przenieśmy się do początku lat 90-tych.
Charlie
i Rachel to para nastolatków, która planuje potajemnie wziąć ślub w Las
Vegas. Niestety po drodze, gdy Charlie zasypiając za kierownicą omal
nie powoduje wypadku, podejrzanie wyglądający policjant porywa Rachel w
zaświaty.
Jakkolwiek durnie by to nie brzmiało, takie jest właśnie zawiązanie fabuły, która wyszła spod pióra Briana Helgelanda, późniejszego autora m.in. "L.A. Confidential", "Mystic River" i "Robin Hooda" z Russellem Crowe. A może wszystko należało potraktować metaforycznie jako podróż "na drugą stronę"
w formie śmierci klinicznej i walkę z samym sobą aby pozostać żywym?
Jeśli tak, to niespecjalnie ten zabieg udał się holenderskiemu
reżyserowi, który debiutował w USA jednym z odcinków serialu "Miami Vice". Kręcony pod koniec 1989 roku za 9 mln $ "Highway To Hell" swą amerykańską premierę zaliczył dopiero w marcu 1992. Co ciekawe zrealizowana później osobliwa komedia "Drop Dead Fred"
wyświetlana była w USA dużo wcześniej (19-04-1991). Czyżby
postprodukcja zajęła twórcom aż tyle czasu? Mamy tu wprawdzie sporo
efektów specjalnych, ale bez przesady. Bardziej prawdopodobne wydają się
problemy ze znalezieniem dystrybutora dla filmu. No cóż, w Hollywood
nie tak często na ekranach kinowych możemy oglądać ni-to-horror-ni-to-komedię-ni-to-fantasy-ni-to-teledysk ZZ TOP.
Znalazło się też miejsce na kilka smaczków. W epizodzie piekielnej autostopowiczki pojawia się Lita Ford, członkini legendarnego bandu The Runaways (w 1988 roku Lita zaśpiewała w duecie z Ozzym Osbournem piosenkę "Close My Eyes Forever"). Jako Charon swą ostatnią rolę zagrał Kevin Peter Hall, 220 cm Afroamerykanin mający na koncie m.in. role w "Without Warning" (1980), "Harry i Hendersonowie" (1987) oraz "Predatorze" i "Predatorze 2". Mamy tutaj też całą familię Stillerów (Ben, jego siostra Amy, ojciec Jerry i mama Anne Meara). I wiele, wiele więcej. Zabrakło niestety utworu australijskiej grupy AC/DC. Najwidoczniej nie wytrzymał tego budżet...
A
jednak, muszę przyznać, że produkcja na swój sposób porywa, a jeśli
nie porywa, to przynajmniej zajmująco bawi i aż szkoda, że Ate de Jong już więcej szans w Fabryce Snów nie dostał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz