poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rawhead Rex (1986)

RAWHEAD REX (1986)

reż. George Pavlou


   Ten film jest świetnym dowodem na to, że papier jest w stanie wchłonąć zdecydowanie więcej wyobraźni autora niż taśma celuloidowa. Krwawe i obrazoburcze opowiadanie pochodzące ze zbioru "Księga Krwi III" przeniesione na ekran jawi się w porównaniu z literackim pierwowzorem niczym niedzielne kino familijne. Ale spokojnie, nie jest tak źle.
   Jest nawet lepiej, jednakże zalecałbym przed seansem zapoznać się z opowiadaniem Clive'a Barkera gdyż uzupełnia się ono doskonale z filmem George'a Pavlou.

   Fotograf pracujący nad książką o okultyzmie z czasów przedchrześcijańskich, przybywa do prowincjonalnego irlandzkiego miasteczka, by zbadać pozostałości po dawnych religiach. W tym samym czasie pewien rolnik nieopatrznie uwalnia z kamiennego - nomen omen - snu przerażającą bestię, która sieje spustoszenie wśród miejscowej ludności.

   Reżyser poznał się z autorem na pewnym przyjęciu i zaproponował mu napisanie scenariusza do filmu. Niedługo potem światło dzienne ujrzał "Underworld" (znany też jako "Transmutations") debiut reżyserski George'a Pavlou. Mimo iż - podobno - Clive Barker był załamany efektem końcowym "Underworld" dał reżyserowi drugą szansę. W końcu obydwaj stawiali dopiero pierwsze kroki w branży filmowej. Drugą szansą jest opisywany tutaj "Król Trupiogłowy" (tak brzmi tytuł opowiadania, które ukazało się u nas w 1991 roku nakładem wydawnictwa Phantom Press International; film pojawił się swego czasu na kasetach VHS, z tego co pamiętam pod oryginalnym tytułem, w sferze DVD w naszym pięknym kraju na razie cisza)).

   Nie oszukujmy się, lata 80. ubiegłego wieku przyniosły nam wiele dużo lepszych horrorów, ale pozwólmy "Rawhead Rexowi" bronić się samemu ;-) Tempo jest dobre, umiejscowienie akcji w Irlandii wzbogaciło estetykę wizualną i choć aktorstwo jest średniej próby, a twarz potwora sprawia wrażenie statycznej gumowej maski, film wciąga, a seans przynosi widzom blisko 90 minut atrakcyjnej rozrywki. Gdy dorzucimy do tego jeszcze lekturę opowiadania, na którego kanwie powstał film, mamy gwarancję mile spędzonego popołudnia (lub jakiej sobie tam pory dnia i roku życzycie ;-) ).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz