piątek, 12 kwietnia 2013

The Human Centipede (2009)

THE HUMAN CENTIPEDE (FIRST SEQUENCE) (2009)

reż. Tom Six

   O tym, że atrakcyjne Amerykanki czekają w Europie niezapomniane wrażenia wiadomo nie od dzisiaj i nikogo o tym fakcie zapewniać nie trzeba. Z wybitnych filmów Eli Rotha panie dowiedziały się, że nie należy nocować w hostelach. To miło jednak, iż stwierdziły, że europejskie lasy są bezpieczniejsze od amerykańskich.
   I faktycznie! Za oceanem kanibale, leatherface'y i inne zrodzone z kazirodczych stosunków bękarty, a na Starym Kontynencie - lekarz medycyny, wybitny chirurg. Nie dość, że powszechnie szanowany specjalista to jeszcze ambitny pasjonat, który za cel postawił sobie stworzenie ludzkiej stonogi.

Europa da się lubić ;)

   Nie cierpię ocen filmowych na popularnych portalach typu IMDB, Filmweb czy Rotten Tomatoes. Nie uznaję czegoś takiego jak średnia ocena zbiorowa. Film albo się komuś podoba, albo nie. Nie powinno się zbierać takich indywidualnych ocen i wyciągać z tego średniej. Jeśli potencjalny widz waha się czy dany film obejrzeć powinien przeczytać rzetelną recenzję swojego ulubionego krytyka, a nie liczyć gwiazdki czy procenty znajdujące się obok tytułu (no dobra, ale widzowie też dzielą się na inteligentnych i tych mniej). Gdyby sugerować się tymi wyznacznikami, można uznać, że film pochodzącego z Danii reżysera i scenarzysty Toma Six ("Gay In Amsterdam" 2004, "Honeyz" 2007, "I Love Dries" 2008) jest do dupy.

   IMDB przyznało mu 4.6 punktu zliczając głosy ponad 33 tysięcy widzów, Filmweb 3.4, zaś Rotten Tomatoes 50% od krytyków i zaledwie 26% od widzów. Co z tego wynika? Że film jest słaby. Skąd więc nagrody m.in. na Screamfest, Toronto After Dark Film Festival i Austin Fantastic Fest? Dlaczego reżyser idąc za ciosem nakręcił "The Human Centipede 2 (Full Sequence)" i szykuje część trzecią? 

   Film Toma Sixa, choć bazuje na w gruncie rzeczy ogranej fabule, szokuje nas dosłownością i medyczną precyzją z jaką portretuje szalonego chirurga. Oczywiście ta precyzja skrojona jest na potrzeby przeciętnego widza, ale to i tak krok dalej niż bezmózgie machanie siekierami i piłami. To obraz podszyty chorą perwersją, ale czyż nie o to chodzi w rasowym horrorze - o dyskomfort oglądającego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz