piątek, 5 kwietnia 2013

Creature From The Black Lagoon (1954)

 CREATURE FROM THE BLACK LAGOON (1954)

reż. Jack Arnold

   Kiedy studio UNIVERSAL wyeksploatowało już do cna swoje sztandarowe potwory, które święciły triumfy przez blisko dwie dekady (Drakula, Frankenstein, Mumia, Wilkołak, Niewidzialny człowiek), długo czekało na nowego podopiecznego. Stał się nim Gill-man (człowiek ze skrzelami) - ostatni z wielkich potworów Universalu, a zarazem pierwszy, który zapoczątkował w kinie spod znaku science-fiction nową erę - erę gumowych kreatur. Ale po kolei...


   Gdzieś w amazońskiej dżungli ceniony geolog odnajduje ślady nieznanego dotąd nauce gatunku (tutaj podziwiamy pietyzm z jakim doktor Maia wydobywa skamieniałą rękę ze skały). Gdy przedstawia środowisku naukowemu swoje odkrycie niemalże od ręki (nomen-omen) zostaje powołana ekspedycja, która wyrusza do Ameryki Południowej kontynuować badania doktora. To co odnajdują na miejscu przekracza ich najśmielsze oczekiwania. Okazuje się bowiem, że stwór, którego gatunek wytropił dr Maia, żyje, ma się dobrze i zdecydowanie nie jest zadowolony z obecności intruzów.

   Pierwsze próby z technologią 3-D miały miejsce już w 1922 roku, jednak "złota era" tego wynalazku przypada na lata 1952-1955. Zdobywające coraz większą popularność odbiorniki telewizyjne skradły kinom sporą część widowni. Trzeba więc było za wszelką ceną z powrotem sprowadzić widzów do kin. Tamtym czasom zawdzięczamy m.in. CinemaScope - technikę szerokoekranową, dźwięk stereo w kinach oraz wysyp filmów 3-D.

   Pierwszym filmem 3-D, który wypuściła wytwórnia Universal, był "It Came From Outer Space" (1953) w reżyserii Jack Arnolda (m.in. "Tarantula" 1955, "The Incredible Shrinking Man" 1957, "Monster On The Campus" 1958, "Boss Nigger" 1975). Nie dziwi więc specjalnie wybór tego pana na reżysera filmu, z którym wytwórnia wiązała wielkie nadzieje. Projekt początkowo nosił tytuł "Black Lagoon" i miał być pierwszym filmem, w którym zostaną pokazane podwodne ujęcia 3-D. Jako, że te sekwencje zajmują około 1/3 filmu szczególny nacisk położyli twórcy na ścieżkę dźwiękową, do której zaangażowano aż trzech kompozytorów (Henry Mancini, Hans J.Salter, Herman Stein).

   Powstał jeden z klasyków gatunku, który doczekał się dwóch kontynuacji i przez lata obrósł kultem, a GILL-MAN stał się najbardziej rozpoznawalnym na świecie gumowym potworem (no dobrze, może Godzilla faktycznie jest popularniejsza). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz