THE SHRINE (2010)
reż. Jon Knautz
Młoda,
atrakcyjna i ambitna kanadyjska dziennikarka trafia na ślad miejscowego
turysty, który zaginął we Wschodniej Europie. Próbuje tematem
zainteresować swojego szefa, ten jednak definitywnie go bagatelizuje.
Dziewczyna nie zamierza dawać za wygraną. Wraz z dwójką przyjaciół
wyruszają do małej wioski położonej w Polsce (!), gdyż tam - zgodnie z
wpisami w dzienniku - ostatni raz przebywał zaginiony.
Na
pierwszy rzut oka nie wygląda to zbyt dziwnie. Ot - scenariusz, który
można nakręcić w każdym gatunku. Mógłby z tego wyjść zarówno dramat,
sensacja jak i science-fiction. Mógłby również horror, co udowodnił nam
swoją drugą pełnometrażową fabułą Jon Knautz (pierwszą był "Jack Brooks: Monster Slayer" z 2007 roku). I tutaj ciekawostka - w Polsce ogląda się to jako komedio-horror!
O ile innym być może nie przeszkadza, że na polskiej wsi chodzi się w strojach Amiszów, pogańskie obrządki łączą się z katolickimi modlitwami, a księża wyglądają jak popowie z cerkwi, to Polaków z pewnością te smaczki rozbawią ;-) Amerykańscy aktorzy grający Polaków nauczyli się wprawdzie mówić swoje kwestie, cóż jednak gdy nie można ich zrozumieć, a reżyser nie dodał do tego właściwego tłumaczenia? Tym niemniej film może się podobać i to nie tylko miłośnikom dziwnego kina. Pod względem realizacyjnym wypada przyzwoicie, szczególnie w swojej klasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz