czwartek, 28 marca 2013

Abar: Black Superman (1977)

ABAR: BLACK SUPERMAN (1977)

reż. Frank Packard

   Są twórcy filmowi, którzy na zawodową emeryturę odchodzą niejako przedwcześnie. Można by dywagować czy opowiedzieli już i pokazali wszystko, czy osiągnęli artystyczny absolut? Dla scenarzysty Jamesa Smalleya i reżysera Franka Packarda "Abar: Black Superman" był ostatnim filmem w dorobku. Był to również ich pierwszy film. Jaka tajemnica skrywa się za podjęciem przez tych panów tak radykalnej decyzji?

   Czarnoskóry doktor Ken Kincade wraz ze swą rodziną wprowadza się do willowej dzielnicy zamieszkałej wyłącznie przez białych. Nie trzeba czekać zbyt długo by okazało się, iż nie są tu mile widziani. Z pomocą przychodzi ugrupowanie BFU (Black Front of Unity - czarni rewolucjoniści skrojeni na kształt Czarnych Panter) i oferuje rodzinie Kincade ochronę. Doktor początkowo odmawia, ale biali sąsiedzi uciekają się do coraz bardziej radykalnych metod perswazji: trumna przed domem, zabicie i obdarcie za skóry kotka, przejechanie dziecka. Pani Kincade ma już tego dosyć. Decyduje się odejść od męża. Ten zaś zaprzyjaźnia się z Johnem Abarem - przywódcą BFU, któremu proponuje poddanie się eksperymentowi, nad którym pracuje. Abar wypija eliksir i od teraz kule się go nie imają, a on siłą umysłu może wpływać na innych.

   Pierwsza konkluzja, do której doszedłem tuż po seansie była taka: James Smalley był umówiony na spotkanie z Frankiem Packardem, na którym miał mu wręczyć swoje (przynajmniej) dwa scenariusze. Potrącił go samochód. Kartki rozpierzchły się po całej ulicy, niektóre porwał wiatr. Nie było już czasu by zabierać się za jakąkolwiek pracę od nowa, więc Smalley poskładał to co zostało w jedną całość, a Packard - jako niedoświadczony debiutant - krok po kroku przeniósł wszystko na ekran.

   Powstał film, który z jednej strony traktuje o rasizmie i walce o równe prawa dla czarnych i białych (pojawiają się przemówienia Martina Luthera Kinga, na ścianie namalowana jest podobizna Malcolma X), a z drugiej - rzecz o szalonym naukowcu, którego projekt stworzenia super człowieka wymknął się spod kontroli. Mieszanka dość kontrowersyjna, która nawet w rękach sprawnych rzemieślników byłaby trudna do przełknięcia, a co dopiero mówić o nieporadnych amatorach.

   Pełny tytuł filmu to "ABAR: THE FIRST BLACK SUPERMAN". No ale skoro nie pojawił się żaden "second" to skrócono go do "ABAR: BLACK SUPERMAN"

   W 1990 roku film ukazał się na kasetach VHS pod nowym tytułem "IN YOUR FACE" i z okładką nie mającą nic wspólnego z zawartością. Dużo lepiej prezentuje się wydanie DVD. Mamy dwie różne okładki, obie zapowiadają szampańską zabawę. Niestety zawartość (choć odnowiona cyfrowo) znów jest taka sama jak w przypadku VHS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz