sobota, 22 marca 2014

The Brain From Planet Arous (1957)

THE BRAIN FROM PLANET AROUS (1957)

reż. Nathan Hertz

   Kilka dni temu obchodziliśmy Europejski Dzień Mózgu (18-03). To doskonała okazja by przypomnieć sobie film o dwóch mózgach z planety Arous.

   Dwóch zapalonych naukowców, Steve i Dan, wybiera się do Mystery Mountain gdzie odnotowano wzmożone działania radioaktywne. Jak się okazuje, były one spowodowane pojawieniem się wielkiego latającego mózgu z odległego zakątka kosmosu, który planuje zdobyć absolutną władzę na Ziemi, a docelowo w całym wszechświecie. Gor, bo takie imię nosi mózg, przejmuje ciało Steve'a Marcha i stopniowo wprowadza swój misterny plan w życie. W ślad za nim, na naszą planetę przybywa Vol, dobry mózg z planety Arous...

   Podobno pokryte metalową folią szkła kontaktowe, które w scenach wzmożonej aktywności mózgu nosił John Agar (ikona "dziwnego kina", m.in. "Tarantula", "Revenge Of The Creature", "The Mole People", "Attack Of The Puppet People", "Invisible Invaders", "Zontar: The Thing From Venus"), były okropnie niewygodne. Aktor miał wrażenie, że ktoś sypnął mu w oczy piachem (w niektórych ujęciach widać jak łzawi). Mógł je mieć założone do zdjęć jedynie na czas 15 minut.

   Pod pseudonimem Nathan Hertz (tak samo zrobił reżyserując "Attack Of The 50 Foot Woman") ukrył się Nathan Juran (m.in. "The Deadly Manis", "20 Million Miles To Earth", "The 7th Voyage Of Sinbad"), który przez długie lata współpracował z mistrzem animacji poklatkowej, Rayem Harryhausenem. Ale - jak nietrudno się domyślić - nie miało to miejsca na planie "Mózgu..." ;)

   Filmowe Mystery Moutain zagrał legendarny Bronson Canyon, którego miłośnikom dziwnego kina przedstawiać nie trzeba ;)

   W latach 50. ubiegłego stulecia powstało wiele przełomowych filmów science-fiction, z których współczesne produkcje czerpią garściami. Oczywiście "Mózg z planety Arous" do nich nie należy, co nie oznacza jednak, że nie dostarcza on widzom solidnej porcji emocji. Osobliwe połączenie niedorzecznego scenariusza, kiepskich efektów specjalnych oraz nadekspresyjnej kreacji Johna Agara dają mieszankę wybuchową, która na długo pozostanie w Waszych - nomen omen - mózgach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz