piątek, 16 sierpnia 2013

Eegah (1962)

EEGAH (1962)
reż. Arch Hall Sr.

   Nie ma to jak jechać sobie odpicowanym żółtym kabrioletem na imprezę i potrącić jaskiniowca. Roxy miała sporo szczęścia, bowiem w ślad za nią podążał jej chłopak, Tom. Aż strach pomyśleć co mogłoby się stać gdyby w porę nie nadjechał. Oczywiście w tą historyjkę nikt nie chce jej uwierzyć, ale nie oszukujmy się - mnie samemu ciężko było uwierzyć w to co widziałem na ekranie monitora.

   Przejdźmy jednak nad gigantycznym jaskiniowcem do porządku dziennego - tak jak bohaterowie naszego filmu. Pana Millera, ojca dziewczyny, o istnieniu olbrzyma przekonuje wielki odcisk stopy. Postanawia wyjść mu na spotkanie, w związku z czym udaje się do pobliskiego Deep Canyon na poszukiwanie praczłowieka.

   Akcja rozwija się niespiesznie, ale mimo to już po kwadransie dostajemy tzw. rozluźnienie atmosfery w postaci smętnej piosenki śpiewanej przez Toma, wielkiego fana Elvis Presleya. Gdy psuje się helikopter, który miał odebrać pana Millera z umówionego miejsca, Roxy wraz ze swym adoratorem udają się tam jego stuningowaną bryką. I znów mamy chwilę relaksu - po rozbiciu prowizorycznego obozu Tomowi zbiera się na śpiewanie. Nie pytajcie jak on to robi, że grając na akustycznej gitarze słychać także kontrabas, perkusję i chórek. Ma chłopak po prostu talent.

   Oczywiście lada chwila pojawia się nasz jaskiniowiec i zaczyna się to na co wszyscy czekali... no może nie zupełnie na to, ale na tyle właśnie było stać twórców "Eegaha". Cztery osoby w obsadzie (profesor, jego córka, jej chłopak i potwór), jaskinia, pustynia, samochód ze szrotu i benzyna tańsza niż siki. Takie atrakcje czekają nas przez 2/3 filmu. Być może najciekawszymi ujęciami są krótkie przebitki na okoliczną faunę (a to wężyk przepełznie, a to kojot poniucha, a to jaszczurkom wszędobylska kamera przerwie kopulację).

   Skąd wziął się jaskiniowiec w 1962 roku? Dlaczego wcześniej nie zetknął się z cywilizacją? Odpowiedzi na te pytania pozostają bez odpowiedzi. Reżyser skupia się za to na trójce bohaterów i ich irracjonalnych zachowaniach (żeby nie powiedzieć idiotycznych). Jak można iść spać z radiem tranzystorowym w kieszeni obcisłych spodni? Jak można wypuszczać się samotnie w niebezpieczne tereny w poszukiwaniu neandertalczyka? Jak można wpaść na pomysł aby przy pomocy maszynki do golenia na żyletki (to i tak cud, że nie użyli brzytwy) ot tak po prostu ogolić człowieka pierwotnego? Najinteligentniejszą postacią okazuje się tutaj paradoksalnie jaskiniowiec Eegah. Jego zachowania podyktowane są instynktem, no i dzieli go od współczesnych bohaterów przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy lat ewolucji. Oglądając film Archa Halla Seniora można odnieść wrażenie, że ta ewolucja nigdy nie nastąpiła.

   Historię wymyślił sam reżyser, który zresztą obsadził się tutaj w roli pana Millera, ojca Roxy. Na wszelki wypadek użył pseudonimu William Watters. W roli Toma wystąpił jego syn Arch Hall Junior, aktor sześciu filmów, które (oprócz poniższego) pozwolę sobie wymienić: "The Choppers" (1961), "Wild Guitar" (1962), "The Sadist" (1963), "The Nasty Rabbit" (1964), "Deadwood '76" (1965). Nie trzeba chyba dodawać, że wszystkie są perełkami kinematografii, a role Juniora to kwintesencja aktorstwa przez duże A ;-). Senior więcej filmów nie nakręcił, wykładał jedynie pieniążki na obrazy, w których grywał jego synuś (oprócz "The Sadist").

   W roli tytułowej możemy podziwiać Richarda Kiela, znanego głównie jako dryblasa o ksywie Szczęki z dwóch przygód agenta Jamesa Bonda ("Szpieg, który mnie kochał" i "Moonraker").

   "Eegah" jest filmem niewiarygodnie złym. Tanim, źle zagranym, bezsensownym. Końcówka wprawdzie przywodzi skojarzenia z "King Kongiem", ale nijak nie wpływa to na ogólne wrażenia, które wywołuje seans. Nie powinno nikogo dziwić, że twórcy nie odnowili praw autorskich i film ma obecnie publiczną domenę, co oznacza, że można sobie go ściągać, kopiować i straszyć nim współlokatorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz