czwartek, 22 sierpnia 2013

Cyborg Cop (1993)

CYBORG COP (1993)

reż. Sam Firstenberg

   Na początku wyjaśnijmy sobie czym jest cyborg. Idąc za głosem Wikipedii, cyborg to organizm, którego procesy życiowe realizowane są lub wspomagane przez urządzenia techniczne. Dla porównania dodam, że często mylony z nim android to człekokształtny robot.

   Porywczy agent DEA, Jack Ryan, zostaje wydalony ze służby, po tym jak zabija podejrzanego nie czekając na wsparcie. Pozostający w szeregach DEA jego brat, Philip, zostaje wysłany na Karaiby w celu przeprowadzenia niebezpiecznej operacji, nalotu na posiadłość niejakiego Kassela, handlarza narkotyków (w tej roli znany m.in. z cyklu „Indiana Jones” oraz „Władca Pierścieni” John Rhys-Davies). Długa nieobecność Philipa skłania Jacka, by wyruszył w poszukiwania brata.

  No i będzie się działo! Trup ścielił się będzie gęsto, laski będą ścieliły łóżka po upojnych nocach spędzonych z naszym bohaterem, a na końcu – niczym w greckiej tragedii – dojdzie do spotkania brata-człowieka z bratem-cyborgiem (ojojoj! spoileruję ;-P).

   David Bradley (właściwie Brad Simpson) rozpoczął karierę filmową w 1989 rolą w „American Ninja 3″. Ponadto wystąpił w kilkunastu produkcjach typu zabili go i uciekł, takich jak.: „Amerykański ninja 4″ (1990), „Amerykański samuraj” (1992), „Amerykański ninja 5″ (1993). Ahhh, ta Ameryka… W 1997 roku postanowił dać odetchnąć widzom od swojej osoby i nieustannie powielanych jednowymiarowych postaci i zniknął z ekranu. Dzięki Bogu, decyzji tej jak dotąd nie zmienił.

   Za kamerą stanął urodzony w Polsce Żyd, Sam Firstenberg (m.in. „Amerykański ninja 1 i 2″ 1985 i 1987, „Avenging Force” 1986, „Delta Force 3″ 1991, „Amerykański samuraj” 1992), który ciągoty do tworzenia nadludzi zdradzał już w drugiej części „Amerykańskiego ninjy 2″, a rozwinął jeszcze bardziej w kolejnej części cyklu „Cyborg Cop”.

   Typowy produkcyjniak klasy C, skierowany wprost do obiegu wideo, być może nie byłby wart zapamiętania, gdyby nie fakt, że jest w pewnym sensie parodią dla samego siebie oraz gatunku, który reprezentuje. Klasyczne fabularne klisze (brat szukający zaginionego w akcji brata, naukowiec z obcym akcentem pracujący na zlecenie szalonego milionera, urodziwa reporterka przypadkowo wplątująca się w aferę) podrasowane przyzwoitymi wybuchami i elementami gore, i lekko wyluzowane klimatami reggae, dają mieszankę piorunującą niczym urwany kabel z napięciem 220 volt przytknięty do głowy cyborga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz