TUSK (2014)
reż. Kevin Smith
To nie będzie typowa recenzja. Oj nie! Jeśli więc nie macie ochoty na spoilery, wulgaryzmy i bezwzględne uwielbienie jednego z najbardziej znienawidzonych (a już na pewno najbardziej kontrowersyjnych) filmów minionego roku, sugeruję nie klikać na napis czytaj więcej.
Na początek wyobraźcie sobie, że jeden z Waszych najbardziej pierdołowatych znajomych rucha Waszą dziewczynę. Tak trudno to sobie wyobrazić? Bohater najnowszego filmu Kevina Smitha też tego nie ogarniał. Był podcasterem. Czy można sobie wyobrazić chujowszy zawód? Coś o tym wiem, bo sam próbowałem się w to bawić! Oto drodzy państwo jesteście redaktorami radiowej audycji, która nawet nie jest puszczana w radio. Wrzucacie ją sobie sami w net i macie nadzieję, że podobni Wam psychole będą jej słuchali. Nie macie nad sobą szefa. Nikt nie dyktuje Wam o czym macie nawijać. Nikt konkretny też Wam nie płaci. Liczyć możecie na odsłony, które generować będę wyświetlające się na Waszej stronie reklamy. Super. Nasi ojcowie musieli ciężko zapierdalać, nasi dziadkowie dokonywali żywota w obozach koncentracyjnych, a my wystarczy, że pierdolimy bzdury w internecie i mamy z tego hajs. Możemy sobie obciąć nogę mieczem samurajskim i fik - miliony odsłon! Od tego właśnie zaczyna się "Kieł".
Wallace Bryton i jego kumpel, Teddy Craft, nagrywają podcasty. Za cel obierają sobie najbardziej kuriozalne przypadki internetu. Aktualnym hitem jest chłopak, który podczas wywijania samurajskim mieczem obciął sobie nogę. Wallace decyduje się wybrać do Kanady i przeprowadzić z nieudacznikiem wywiad. Niestety, przybywa o kilka dni za późno. Kill Bill Kid - jak powszechnie znany jest małolat - odbiera sobie życie. Wallace pozostaje z niczym, a wydane na bilet lotniczy 500 dolarów nie dają mu spokoju. Niespodziewanie w toalecie jednego z przydrożnych barów trafia na ogłoszenie starego marynarza, który chce się podzielić przygodami swego życia. Wallace postanawia wykorzystać nadarzającą się okazję i zebrać materiał na kolejny podcast. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że jego rozmówca ma faktycznie nie lada historie do opowiedzenia. Niestety - na nieszczęście dla Wallace'a - okazuje się on też psychopatą, który przerabia ludzi na morsy...
Siłą filmu Kevina Smitha jest to, że jest on opowiedziany ze śmiertelną powagą. Aktorzy przekonują autentycznością i może jedynie Johnny Depp, który pojawia się po godzinie seansu, lekko swoją rolą przeszarżowuje w stronę pastiszu, ale i to jest w pewien sposób usprawiedliwione.
Cały pomysł wziął się z prawdziwej audycji, w której Kevin Smith dywagował o ogłoszeniu gościa, który za darmowy nocleg żądał od swoich gości by paradowali w stroju morsa. Audycja spotkała się z takim zainteresowaniem, że następnie reżyser zaproponował głosowanie w sprawie ewentualnego przełożenia jej na film. Temat został przegłosowany, a Kevin słów na wiatr nie rzucając doprowadził do ekranizacji pomysłu. I chwała mu za to, bo choć w różnorakich podsumowaniach (najgorszy/najdziwniejszy film roku) "Tusk" wiódł prym to z cała pewnością nie można stwierdzić, że ten obraz wyleci nam z pamięci tuż po napisach końcowych.
Wieszajcie więc na nim psy i mieszajcie go z błotem, ale dla mnie "Kieł" to jeden z najciekawszych (tuż obok "Ludzkiej stonogi 2" i "Wrong") dziwny film XXI wieku! Amen!
film jest zajebisty
OdpowiedzUsuńMistrzowski film. Az się siebie boję:)
OdpowiedzUsuń