niedziela, 12 kwietnia 2015

Two Thousand Maniacs! (1964)

TWO THOUSAND MANIACS! (1964)

reż. Herschell Gordon Lewis


   Bandżo, rednecki i flagi konfederatów - ta mieszanka nie wróży niczego dobrego, szczególnie miastowym. Gdy zaś za kamerą siedzi Herschell Gordon Lewis, który realizuje film według własnego scenariusza, możemy być pewni dużej ilości krwi, flaków i odcinanych kończyn...

   Niestety, jak to u HGL bywa, w parze z makabrą idzie drewniane aktorstwo, głupie dialogi i drażniąca narracja. Ale przecież jego produkcjom przyświecał cel wyższy - przekraczanie wyznaczonych przez siebie granic, tak aby widz w końcu nie wytrzymał i skapitulował. Ale po kolei...

   Trzy pary przejeżdżające przez miasteczko Pleasant Valley zostają zatrzymane i zaproszone do wspólnego świętowania stulecia ważnego wydarzenia z czasu wojny secesyjnej. Burmistrz obiecuje  traktować ich niczym gości honorowych gwarantując nocleg w hotelu i moc atrakcji. Biedni goście nie zdają sobie sprawy, że to właśnie oni będą główną atrakcją festynu...

    Zdjęcia do filmu trwały 15 dni i kręcone były w miasteczku St. Cloud na Florydzie. Okoliczni mieszkańcy oczywiście zasilili filmową obsadę. Budżet wyniósł 65 tysięcy dolarów. Te trzy informacje powinny dać państwu obraz całości: jest tanio, amatorsko i tandetnie. Gdzie tylko się da i ile tylko się da reżyser stara się kręcić w jednym ujęciu. Te kwestie, które okazały się zbyt bełkotliwe podczas nagrania zostały później zdubbingowane poprzez ściszenie całej ścieżki i dołożenie głosu. Ale te wszystkie techniczne niedociągnięcia są niczym w porównaniu z samą fabuła i dialogami.

   Dzieci machają małymi szubienicami jakby była to najlepsza zabawa na świecie, dorośli zaś osiągają szczyt podniecenia podczas szykowania się do wymyślnych morderstw. Gdy ofiara umiera na ich twarzach maluje się smutek. Nie jest to jednak refleksja nad popełnioną zbrodnią. To bardziej rozczarowanie, podobne do tego, którego doznaje kotek gdy już zamęczy biedną myszkę. Niestety podobne rozczarowanie towarzyszy widzowi podczas całego seansu, na który skusił się obietnicą reżysera obcowania z niewyobrażalną makabrą. Zawodzi też zupełny brak golizny, elementu typowego dla takich produkcji, tym bardziej, że w jednej z głównych ról wystąpiła dziewczyna Playboya (czerwiec 1963) Connie Mason.

   W 2005 roku film doczekał się remaku zatytułowanego "2001 Maniacs". Wyreżyserował go Tim Sullivan, a w roli głównej wystąpił, znany z cyklu "Koszmar z ulicy Wiązów", Robert Englund. W 2010 roku Sullivan nakręcił kontynuację swojego filmu - "2001 Maniacs: Field Of Scream".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz