piątek, 2 maja 2014

Triassic Attack (2010)

TRIASSIC ATTACK (2010)

reż. Colin Ferguson


   W zasadzie można byłoby powiedzieć, że "Atak dinozaurów" (bo pod takim tytułem film wyświetlany był w Polsce w telewizji) to całkiem konwencjonalna produkcja, nieźle zagrana i przyzwoicie zrealizowana, gdyby nie...

   Gdy Keller decyduje się zakupić dla uniwersytetu ziemie uznawane przez rdzennych Amerykanów za święte, miejscowa ludność wszczyna protest, który oczywiście na nikim nie robi żadnego wrażenia (no bo kiedy to ktokolwiek przejmował się losem Indian?). Kustosz lokalnego muzeum, potomek mieszkających tu od wieków czerwonoskórych, Dakota, aż kipi z wściekłości. Czuje, że to właśnie na jego barkach spoczywa konieczność zaprowadzenia należytego porządku. Posługując się zaklęciami przodków przywołuje do życia znajdujące się w muzeum szkielety dinozaurów. No i się zaczyna...

   ... złe kino klasy C. Szkielety dinozaurów biegają po okolicy wypatrując złych ludzi. Próbują nawet ich jeść, ale z oczywistych względów im to nie wychodzi - delikwenci przelatują im przez szczęki, bo przecież nie mają przełyków! Panika jednak jest zasiana i bohaterowie naszego filmu w popłochu, z przerażeniem malującym się na ich licach, uciekają gdzie pieprz rośnie wypowiadając przy tym wydumane frazesy. Gwardia narodowa jest już wezwana, ale my skupiamy się na losach sympatycznej rodzinki w separacji. Dlaczego piękna Emma chce się rozstać z przystojnym Jake'iem tego nie wiem (zaradny policjant, wzorowy ojciec), no ale finalne pojednanie musi być, więc chrzanić to! Najpewniej zbyt mało zarabiał. Klisz jest zresztą dużo więcej (może wręcz należałoby stwierdzić, że film składa się z samych klisz). A to ktoś wpadnie w gówno i dojdzie do wniosku, że to odstrasza szkielety, a to samochód nie chce zapalić. Ale już nade wszystko rażą indiańskie rytuały odprawiane przez Dakotę. Na miejscu Indian pozwałbym wytwórnię UFO International Pictures i dystrybutora SyFy o zniesławienie. Naprawdę mogliby wygrać, no ale tak jak napisałem wcześniej - kiedy to ktokolwiek przejmował się losem Indian?

   Pełnometrażowy reżyserski debiut telewizyjnego aktora Colina Fergusona ("Lake Placid 3" 2010). W obsadzie próżno szukać znanych nazwisk, no chyba, że ktoś za gwiazdy uważa: Stevena Branda (m.in. "Beyond Bedlam" 1994, "The Scorpion King" 2002, "Hellraiser: Revelations" 2011), Kirsty Mitchell (m.in. "Lake Placid 3" 2010) czy Emilię Clarke. Chociaż akurat ta ostatnia gra w "Grze o tron" i za chwilę będzie Sarą Connor, więc może dla niej warto "Triassic Attack" obejrzeć ;)

 

1 komentarz:

  1. no i ferguson to nie jest aby szeryf z eureki ? zabawny film oglądałem na SYFY choć i tak ghost shark wyłaniający się każdej kałuży bije wszystkie rekordy :-)

    OdpowiedzUsuń