CYBORG COP III (1995)
reż. Yossi Wein
Zazwyczaj nie czytam opisów filmów znajdujących się na okładkach kaset/płyt przed napisaniem recenzji (żeby się nie sugerować), ale tym razem liczyłem na małą pomoc ze strony dystrybutora. Nie to żeby film był jakoś specjalnie skomplikowany, wielowątkowy czy coś w tym stylu. Jest po prostu bełkotliwy - ot co. Niestety. Dowiedziałem się jedynie, że "agenci federalni mają z pozoru łatwe zadanie. Nie wiedzą, że aby wykonać rozkaz, muszą przejść przez piekło, w którym życie niewiele jest warte.". Aha, czyli autor opisu też nie skumał o co tu chodzi...
Max i Saint to para łowców nagród, którzy przechwytują uciekinierów za nagrody pieniężne. Nie sposób nie odnieść też wrażenia, że są parą również w życiu prywatnym. Obaj przypakowani, dziwnie ubrani i wyfryzowani, mieszkają razem i prowadzą gierki słowne, które rozumieją tylko oni (widz niestety nie). Max niby zdradza jakieś zapędy w kierunku płci przeciwnej, ale Saint je toleruje, bo wie, że żadna kobieta z nim nie wygra. On po prostu jest najlepszy w te klocki. Los krzyżuje ich drogi z atrakcyjną dziennikarką, Evelyn Reed, która ma chrapkę na zdekonspirowanie korporacji Delta Tech. Okazuje się bowiem, że owa korporacja przemienia studentów w cyborgi i sprzedaje ich jako niezniszczalnych najemników.
... albo coś w tym stylu. Najsmutniejszą rzeczą w filmach akcji jest ślamazarna akcja. Cóż z tego, że obraz otwiera pościg samolotowy skoro sfilmowany jest on zupełnie bez emocji. Frank Zagarino i Bryan Genesse są przede wszystkim ekspertami od wymachiwania kończynami, dlaczego więc, zamiast się bić, ciągle gadają o pierdołach? Cyborgi to - mogłoby się wydawać - temat samograj, dlaczego więc tak mało jest tu elementów ich mechatronicznej budowy? Zapomnijcie o rysunku na okładce. W filmie nikogo takiego nie uświadczycie. Nawet sam tytuł jest nadużyciem (zresztą dzieło funkcjonuje także pod alternatywnym tytułem "Terminal Impact"). Jedynym wspólnym mianownikiem z "Cyborg Cop 1 i 2" jest nazwisko producenta, Danny'ego Lernera, oraz reżyser Yossi Wein (m.in. "Lethal Ninja" z 1992, "Octopus 2: River Of Fear" z 2001), który przy poprzednich filmach sprawował funkcję autora zdjęć.
Film został nakręcony w Afryce Południowej, która udaje tutaj Amerykę. Tak jak Yossi Wein udaje reżysera, Zagarino i Genesse udają aktorów, a cały "Terminal Impact" udaje "Cyborg Cop 3". Szkoda tylko, że widzom nie uda się udawać ekscytacji podczas seansu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz