wtorek, 27 stycznia 2015

2-Headed Shark Attack (2012)

2 HEADED SHARK ATTACK (2012)

reż. Christopher Douglas Olen Ray


   W 1975 roku Steven Spielberg, realizując "Szczęki", zainicjował powstanie dwóch gatunków filmowych. Z jednej strony było to kino nowej przygody, a z drugiej - kino rekinie, które ewoluowało w XXI wieku za sprawą technologii CGI. Już trzecia z kolei (i jak dotąd ostatnia) oficjalna kontynuacja jego obrazu, czyli "Szczęki 4: Zemsta" (1987) w reżyserii Josepha Sargenta, zwiastowała nową jakość filmów o rekinach (mam na myśli rozwiązania fabularne, a nie techniczne), ale dopiero "Shark Attack 3: Megalodon" z 2002 roku rozpoczął prawdziwą jazdę bez trzymanki, której "Atak dwugłowego rekina" jest niejako pokłosiem, choć ostatnie słowo w temacie nie zostało jeszcze powiedziane...

   Rekiny to straszne bestie, szczególnie gdy mają dwie głowy, które trzeba przecież nakarmić. A co najlepiej smakuje rekinom? Wiadomo: młode, jędrne ciałka. Rekiny wiedzą co dobre. Nie są głupie. Mają w końcu dwie głowy.
   Podróżująca statkiem grupa studentów zderza się ze zwłokami rzadko spotykanej odmiany rekina, który nie dość że uszkadza im kadłub to jeszcze wpada w turbinę, co ściąga załodze na kar dwugłowego rekina. Na domiar złego na pokład zaczyna dostawać się woda. Dramat wisi w powietrzu. Na szczęście na horyzoncie pojawia się atol, malutka wysepka, na którą kurs obierają studenci.

   Jeśli sądzicie, że na suchym lądzie nasi bohaterowie będą bezpieczniejsi niż na wodzie, to jesteście w błędzie. Co dwie głowy to nie jedna i rekinek nie takie zajawki potrafi rozkminić. Reszta jest milczeniem, czyli oglądaniem po cichu z rozdziawioną koparą i wybałuszonymi oczami, bo inaczej się po prostu nie da. Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro wyrastało się pod okiem taty, Freda Olena Raya (reżysera m.in. "Alienatora", "Evil Toons" czy "Gwiezdnego łowcy"), to nie można przecież raptem kręcić normalnych filmów. Dobrze wychowany Christopher kręci więc na potęgę dziwne filmy. "Reptisaurus" (2009), "Megaconda" (2010), "Mega Shark contra Crocosaurus" (2010), "Shark Week" (2012) te tytuły mówią same za siebie. Jeśli macie ochotę na odrobinę relaksu, a kolejny seans "Persony" Bergmana może Wam tego nie zagwarantować, to Christopher Ray taką właśnie rozrywkę gwarantuje. Są cycki, są rekiny, jest krew i mega gówniane efekty specjalne (niech sobie wielkie studia nie myślą, że w filmach chodzi o dobre CGI). Jeżeli można życzyć sobie czegoś więcej to reżyser z pewnością dołoży to do swej następnej produkcji.

1 komentarz:

  1. ten gatunek kroczy śmiało ku świetlanej przyszłości ;-D mamy już rekiny zatapiające pancerniki mamy rekiny duchy mamy dwugłowe mamy rekinie tornada (3 cześć w drodze ) co dalej rekinołaki rekiny zombie albo rekiny wampiry?? :))

    OdpowiedzUsuń