sobota, 20 września 2014

El Vampiro Y El Sexo (1968)

EL VAMPIRO Y EL SEXO 

a.k.a. SANTO EN EL TESORO DE DRACULA (1968)

reż. Rene Cardona


   Jeden z najbardziej osławionych filmów z udziałem Santo. Sławę swą nie zawdzięcza bynajmniej prestiżowemu antagoniście (hrabia Dracula), ani też fajerwerkom realizacyjnym (poziom podobny do innych powstających wówczas w Meksyku produkcji lucha libre). Fenomenem jest alternatywna wersja znana pod tytułem "El Vampiro Y El Sexo".
   Obrazy z Santo, bardzo lubiane wśród najmłodszych, zazwyczaj nie epatowały seksem. Oczywiście pojawiały się w nich piękne, wyzywające kobiety, które kusiły naszego bohatera wdziękami, ale nawet jeśli dochodziło do konsumpcji, była ona raczej powściągliwa. Taka jest też wersja znana jako "Skarb Drakuli". Czarno-biały obraz, nakręcony w duchu opowieści o hrabim z Transylvanii, przez długie lata pozostawał jedyną dostępną wersją filmu. Kadry z jego bardziej wyuzdanej wersji, o której zdążyły już krążyć różnorakie legendy, dostępne były jedynie w formie lobby cards. Całe szczęście - po ponad 40 latach - możemy wreszcie cieszyć się zaginionym dziełem Rene Cardony.

   Nasz ulubiony luchador konstruuje specyficzną maszynę do przenoszenia w czasie. Dzięki jego wynalazkowi będzie można przenieść się o kilka pokoleń wstecz i wcielić w swojego przodka. Niestety, jako że próby przenoszenia ludzi nie zostały jeszcze poczynione, szacowne środowisko naukowe bagatelizuje ów wynalazek jako czysto teoretyczny. Poirytowany Santo daje się przekonać córce swego przyjaciela, doktora Sepulvedy, aby to właśnie ona została pilotem testowym. Dziewczyna ląduje w XIX wiecznej sypialni jako córka profesora Solera. Zaniepokojony stanem zdrowia Luisy (kobieta zdaje się mieć anemię i dwa dziwne ślady na szyi) ojciec wzywa na konsultację profesora Van Rotha. Wkrótce staje się jasne, że Meksyk z powodzeniem może robić za Transylvanię, a arystokrata taki jak hrabia Alucard, to nie kto inny jak stary dobry Dracula, który postanowił powiększyć swój harem wampirzyc o piękne latynoski. Santo w swoim laboratorium ma podgląd sytuacji na monitorze (to wydaje się jeszcze ciekawszym wynalazkiem niż sam wehikuł czasu) i w odpowiednim momencie ściąga Luisę do czasów im obecnych. Tymczasem zakapturzony na czarno nieznajomy, który wkradł się do domu luchadora, podgląda cała akcję zza zasłony, aby dowiedzieć się gdzie jest ukryty tytułowy skarb Draculi.

   Nie mogło oczywiście zabraknąć walki na ringu. Santo jest tutaj w bardzo dobrej formie (w filmach z lat 60. Santo był po 40-tce), ale co najważniejsze, walka nie jest dodana na siłę, tylko wynika bezpośrednio z fabuły, a to nie stanowiło wcale oczywistej oczywistości... ale taki urok lucha libre movies ;)

   "El Tesoro De Dracula" trwa 81 minut. "El Vampiro Y El Sexo" jest o 5 i pół minuty dłuższy. Swego czasu czytałem, że wersja wzbogacona o sceny rozbierane jest dłuższa o 12 minut. Jeśli takowa istnieje, mam nadzieję, że dane mi będzie kiedyś ją obejrzeć. Póki co, muszą zadowolić się tą, a przyznam, że jest czym cieszyć oko ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz