niedziela, 19 lipca 2015

Adam and Eve vs. The Cannibals (1983)

ADAM AND EVE VS. THE CANNIBALS

a.k.a. BLUE PARADISE

a.k.a. ADAMO ED EVA, LA PRIMO STORIA D'AMORE (1983)

reż. Enzo Doria, Luigi Russo


   Bycie reżyserem to trochę taka zabawa w Boga. Tworzy się postaci, światy, sytuacje. Wszystko zgodne jedynie z własną wizją. Sytuacja osiąga absolut, gdy reżyser - cytując Biblię - przedstawia historię stworzenia świata oraz pierwszych jego mieszkańców, Adama i Ewy. Kinematografia zna kilka takich przypadków. Oto jeden z nich, bodaj najdziwniejszy...

   Bóg tworzy świat. Później tworzy Adama. Adam jest samotny. Bóg tworzy mu partnerkę, Ewę. Oboje żyją sobie beztrosko w pięknym raju, aż tu nagle Wąż Kusiciel namawia Ewę do zerwania i zjedzenia zakazanego owocu. Adam i Ewa napychają się więc jabłkami i zostają wypędzeni z raju. No i kończy się sielska bajka, bo życie na Ziemi to ciągła walka o przetrwanie.

   Melodramat o jaskiniowcach, kanibalach oraz Adamie i Ewie - tak w skrócie można podsumować film Enzo Doria i Luigi Russo. O przebiegłości marketingowej twórców mogą świadczyć tytuły. Lubicie filmy o kanibalach? A kto na przełomie lat 70. i 80. ich nie lubił? W końcu powstawały jak grzyby po deszczu. "Emanuelle And The Last Cannibals" (1977), "The Mountain Of The Cannibal God" (1978), "Eaten Alive" (1980), "Cannibal Holocaust" (1980), "Cannibal Ferox" (1981). Dorzućmy więc do podstawowego tytułu słowo "Cannibals" i już mamy odbiorców. A może wolicie historie miłosne typu "The Blue Lagoon" (1981) lub "Paradise" (1982)? Mamy coś dla Was! Oto "Blue Paradise" historia pierwszej miłości. To tyle jeśli chodzi o marketing. A jak rzecz ma się w rzeczywistości?

   Ckliwy pop ilustrujący scenę erotyczną Adama i Ewy nie prezentuje się tak dobrze jak "Cat People" Davida Bowie'ego w "Bękartach wojny" Tarantino. I w zasadzie nic nie prezentuje się tutaj dobrze. Nawet osiemnastoletni Mark Gregory nie wygląda nago tak dobrze jak ubrany w jeansy i skórę w "Bronx Warriors" (1981). Aktorka (o ile mogę użyć takiego sformułowania w stosunku do Andrei Goldman, która swoją przygodę z filmem rozpoczęła i zakończyła na planie "Adama i Ewy") grająca Ewę, jest przeciętnej urody, a jest w końcu jedyną kobietą, na której widz ma szansę zawiesić oko, no bo nie będziemy liczyli przecież kobiet kanibali. Dołóżmy do tego ucieczkę przed toczącym się głazem, pterodaktyla, wojny jaskiniowców i atak niedźwiedzia. Nieźle wypada jedynie scena walki z wilkami. Widać, że aktor naprawdę mocował się ze zwierzętami.

   Pierwszy handel wymienny, pierwszy głód, pierwszy seks i pierwsza zdrada, pierwszy miłosny trójkąt i przeżywanie okresu ciąży zwieńczone porodem. Wszystko to podane z takim namaszczeniem jakbyśmy mięli za chwilę doznać oświecenia. Zapewniam Was jednak, że większego oświecenia doznamy pod wpływem żarówki w kiblu niż filmu Enzo Doria i Luigi Russo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz