poniedziałek, 28 lipca 2014

Godzilla 1954-1975 - wernisaż


  W czwartek, 24 lipca, w łódzkim Muzeum Kinematografii otwarty został wernisaż poświęcony najbardziej znanemu i utytułowanemu filmowemu potworowi z Japonii. Zwiedzający będą mogli być może nie tyle poszerzyć swoją wiedzę na temat najbardziej klasycznego okresu w dziejach Godzilli, co rozbudzić w sobie poznawczy apetyt. Trudno bowiem ogrom i kultowość takiej postaci zamknąć w trzech malutkich pokoikach.

   Obietnice organizatorów, że na wernisażu zobaczyć będzie można fotosy, zdjęcia z planu, plakaty, fragmenty filmów, a także uzyskać informacje na temat twórców i kulis powstania filmów są lekko przesadzone, a przynajmniej zwiastują więcej niż mają do zaoferowania. 

   Około 30 plakatów (w tym kilka polskich), 5 okładek kaset wideo, kilka figurek, dwa monitorki, na których zapętlone są fragmenty filmów (m.in. "Syn Godzilli" i "Godzilla kontra Gigan") oraz seans "Godzilla" Ishiro Hondy z 1954 roku w pomieszczeniu zaadaptowanym na salę kinową (5 foteli, nie słychać dźwięku, słuchawek nie zauważyłem). Dla znawców tematu frajda to żadna. Gdyby nie te duże postery sam mógłbym zrobić wystawę o takim rozmachu. Trochę szkoda, że organizatorzy nie postarali się bardziej. Nie wierzę, że nie dałoby się zorganizować tego lepiej. Fanów Godzilli jest zapewne w samej Łodzi przynajmniej kilkuset (a może się mylę?), do tego ambasada Japonii z pewnością byłaby zainteresowana współpracą. Pozostaje więc niedosyt.

   Jednakowoż nie mogę sobie wyobrazić lepszej zachęty dla najmłodszych na rozpoczęcie przygody z Godzillą niż poprzez właśnie taką wystawę. Warto więc wybrać się ze swoimi pociechami do Muzeum Kinematografii i ukształtować odpowiednio młodsze pokolenie, tak by pokochało dziwne kino. Wystawa potrwa do 31 sierpnia.

   Sorki za jakość fotek, ale niestety nie zabrałem ze sobą aparatu fotograficznego, a moja komóreczka jest jaka jest. Na domiar złego w pomieszczeniach nie było włączone światło (tyle co wpadło z dworu słoneczko). Lepszej jakości fotki znajdziecie tutaj.


5 komentarzy:

  1. Czemu tak krytycznie? ;) Zrobienie wystawy to nie łatwa sprawa, jeśli wziąć pod uwagę czas poświęcony na zebranie materiałów, opracowanie graficzne, przygotowanie materiałów video i sto innych rzeczy, a wszystko przy ograniczonym budżecie i nakładzie pracy garstki zapaleńców. Nie jest to zresztą, aż tak popularny temat, by można liczyć na jakieś poważne wsparcie.

    Zresztą to dopiero seria Showa, zostały jeszcze Heisei i Millenium, a także inne potwory ze stajni Toho, więc kto wie czy nie będzie kontynuacji, ewentualnie wersji "rozszerzonej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytycznie, bo jednak eksponatów jest na niej nie za wiele. Być może lepszym pomysłem byłoby zrobienie wystawy kompleksowej, z całego twórczego przekroju Godzilli. Wówczas serie Showa, Heisei i Millenium można byłoby pokazywać w innych pomieszczeniach i przez to zaadaptować całe Muzeum tylko na Godzillę. A tak dostajemy jedynie namiastkę, która jest fajną sprawą dla laika, ale już dla fana niekoniecznie.
      Jeśli zaś chodzi o organizację to zdaję sobie sprawę ile wymaga zachodu. Doceniam, że w ogóle taki wernisaż zorganizowano, tym niemniej, osobiście czuję niedosyt. Proszę jednak zauważyć, że polecam go jako dużą atrakcję dla najmłodszych widzów.

      Usuń
    2. Eksponatów jest niewiele, bo i niewiele można pokazać. Fanów na pewno ucieszyłoby ściągnięcie kostiumu Godzilli czy zaproszenie ludzi z Toho, ale to czysta abstrakcja, ba! nawet figurki Bandai kosztują fortunę. A tymczasem na to co można zobaczyć i tak poszło trochę kasy.
      Poszerzenie o serie Heisei i Millenium pociągnęłoby kolejne wydatki. Ale już nawet nie o to chodzi. Muzeum Kinematografii prezentuje niemal wyłącznie wystawy poświęcone polskiej kinematografii, tematy zagraniczne należą do wyjątków, a egzotyka pokroju Godzilli pojawia się chyba pierwszy raz. Jak na przetarcie nowej ścieżki jest nieźle.
      Wystawa jest poświęcona przede wszystkim laikom, bo fanów tak wielu nie ma w porównaniu do większości zwiedzających, którzy odwiedzają muzeum nawet nie wiedząc co można tam zobaczyć.
      W każdym razie to tylko seria Showa, a tym samym wystawa może powrócić w wersji rozszerzonej o pozostałe serie. Ale równie dobrze może to być pierwszy i ostatni taki akcent.
      Ja wiem, że jest niedosyt, sam też to czuję, ale wierz mi: nic więcej nie dało się zrobić. Więc albo to, albo nic.

      Usuń
    3. Wierz mi, że to co jest i tak mnie ucieszyło. Trzymam więc kciuki przy organizacji kolejnej wystawy i przy okazji oferuję się z pomocą. Jeśli tylko będę mógł coś zrobić, to zrobię to z nieukrywaną przyjemnością.

      Usuń
    4. Miło to słyszeć :) Zobaczymy co przyniesie przyszłość ;)

      Usuń