ABAR: BLACK SUPERMAN (1977)
reż. Frank Packard
Są twórcy
filmowi, którzy na zawodową emeryturę odchodzą niejako przedwcześnie.
Można by dywagować czy opowiedzieli już i pokazali wszystko, czy
osiągnęli artystyczny absolut? Dla scenarzysty Jamesa Smalleya i
reżysera Franka Packarda "Abar: Black Superman" był ostatnim filmem w
dorobku. Był to również ich pierwszy film. Jaka tajemnica skrywa się za
podjęciem przez tych panów tak radykalnej decyzji?
Czarnoskóry
doktor Ken Kincade wraz ze swą rodziną wprowadza się do willowej
dzielnicy zamieszkałej wyłącznie przez białych. Nie trzeba czekać zbyt
długo by okazało się, iż nie są tu mile widziani. Z pomocą przychodzi
ugrupowanie BFU (Black Front of Unity - czarni rewolucjoniści skrojeni
na kształt Czarnych Panter) i oferuje rodzinie Kincade ochronę. Doktor
początkowo odmawia, ale biali sąsiedzi uciekają się do coraz bardziej
radykalnych metod perswazji: trumna przed domem, zabicie i obdarcie za
skóry kotka, przejechanie dziecka. Pani Kincade ma już tego dosyć.
Decyduje się odejść od męża. Ten zaś zaprzyjaźnia się z Johnem Abarem -
przywódcą BFU, któremu proponuje poddanie się eksperymentowi, nad którym
pracuje. Abar wypija eliksir i od teraz kule się go nie imają, a on
siłą umysłu może wpływać na innych.
Pierwsza
konkluzja, do której doszedłem tuż po seansie była taka: James Smalley
był umówiony na spotkanie z Frankiem Packardem, na którym miał mu
wręczyć swoje (przynajmniej) dwa scenariusze. Potrącił go samochód.
Kartki rozpierzchły się po całej ulicy, niektóre porwał wiatr. Nie było
już czasu by zabierać się za jakąkolwiek pracę od nowa, więc Smalley
poskładał to co zostało w jedną całość, a Packard - jako niedoświadczony
debiutant - krok po kroku przeniósł wszystko na ekran.
Powstał
film, który z jednej strony traktuje o rasizmie i walce o równe prawa
dla czarnych i białych (pojawiają się przemówienia Martina Luthera
Kinga, na ścianie namalowana jest podobizna Malcolma X), a z drugiej -
rzecz o szalonym naukowcu, którego projekt stworzenia super człowieka
wymknął się spod kontroli. Mieszanka dość kontrowersyjna, która nawet w
rękach sprawnych rzemieślników byłaby trudna do przełknięcia, a co
dopiero mówić o nieporadnych amatorach.
Pełny tytuł filmu to "ABAR: THE FIRST BLACK SUPERMAN". No ale skoro nie pojawił się żaden "second" to skrócono go do "ABAR: BLACK SUPERMAN".
W 1990 roku film ukazał się na kasetach VHS pod nowym tytułem "IN YOUR FACE"
i z okładką nie mającą nic wspólnego z zawartością. Dużo lepiej
prezentuje się wydanie DVD. Mamy dwie różne okładki, obie zapowiadają
szampańską zabawę. Niestety zawartość (choć odnowiona cyfrowo) znów jest
taka sama jak w przypadku VHS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz