SOLO (1996)
reż. Norberto Barba
Takie filmy wypadają najlepiej kiedy są zrobione nieudolnie i bez budżetu. Największym grzechem "Solo" jest więc to, że miał spory budżet (19 mln $) i zrobili go fachowcy (no może z wyjątkiem scenarzysty i reżysera, ale o tym później).
Solo jest cyborgiem, androidem do zadań specjalnych stworzonym na zamówienie wojska. Podczas ostatniej misji Solo odmawia zabicia nieuzbrojonych ludzi na terytorium wroga. Naraża się przez to dowódcy. Jako nieudany prototyp ma zostać przeprogramowany, ale uruchamia się w nim dyrektywa samozachowania i ucieka z tajnej bazy. W ślad za nim rusza pościg, ale znów udaje mu się wywinąć. Tym razem znajduje schronienie w meksykańskiej wiosce i w zamian za energię pomaga im walczyć z miejscowym ciemiężcą...
Cyborg w interpretacji Mario Van Peeblesa nie przekonuje. Niby wygląda dobrze, jest ładnie zbudowany, ale przy tym za bardzo chce zrozumieć ludzkie zachowania. To uczłowieczanie jest według mnie zupełnie chybione. Nie ma w tym za grosz uroku, tak jak to było w "Terminatorze 2". Tu wypada to nieudolnie, a przez to niezamierzenie śmiesznie.
Choć scenariusz prezentuje się dość schematycznie, filmowi nie można odmówić rozmachu. Wybuchy, helikoptery, ciekawie zaaranżowane wnętrza tajnej bazy wojskowej. Do tego nieźli aktorzy. Oprócz Van Peeblesa zobaczymy tu jeszcze Adriena Brody ("Pianista", "Predators", "Istota") i Williama Sadlera ("Hard To Kill", "Szalona wyprawa Billa i Teda", "Skazani na Shawshank"). Cóż z tego skoro nie udało się wykrzesać z tej historii ani trochę emocji, które udzieliłyby się widzowi. Scenariusz powstał na podstawie powieści "Weapon" Roberta Masona (weteran wojny w Wietnamie). Napisał go debiutujący w tej roli David L. Corley. I to jest właśnie najsłabsze ogniwo całości. Reżyser Norberto Barba także był świeżakiem. "Solo" to jego drugi pełny metraż i - jak dotąd - ostatni film kinowy w karierze. Nic dziwnego - 14 milionów straty, które poniósł "Solo", nie tak łatwo wybaczyć ;)
eh to hollywood najpierw sami dają żółtodziobom kasę w ciemno a potem mają za złe jak coś nie wypali no a kiedy biedaki mają się nauczyć blockbustery robić ;-)
OdpowiedzUsuń