czwartek, 17 marca 2016

Helldriver (2010)

HELLDRIVER (2010)

reż. Yoshihiro Nishimura


   Film otwiera scena dość osobliwego wędkowania. Oto pewien facet wspina się na wysoki mur i zrzuca z niego przyniesione w worku poćwiartowane ludzkie szczątki. Przynęta okazuje się kusząca, bo oto po chwili horda zombiaków z dziwnymi antenkami na głowach rzucają się na świeży pokarm. Tymczasem nasz wędkarz rozpoczyna połów. Głowy zombiaków oderwane od tułowi osobliwą bronią lądują wprost w rękach wędkarza. Brzmi dziwnie? Minęły dopiero jakieś dwie minuty z ponad stu ;)

   Dziwny popiół spada na wyspę Hokkaido zatruwając mieszkańców, którzy akurat nie mieli na twarzy masek (w Japonii chodzenie z chirurgiczną maseczką na twarzy to norma) tajemniczą zarazą. Zainfekowani zapadają w godzinną śpiączkę, a następnie wybudzają się z mięsakami w kształcie poroża na głowie (nie wiem jak Wam, ale takie cuda przywodzą mi od razu na myśl Davida Cronenberga). Wygłodniali atakują zdrowych ludzi. W ciągu zaledwie 36 godzin ich ofiarą pada 6 milionów Japończyków. Aby ograniczyć problem wzniesiony zostaje mur oddzielający zakażoną część Japonii od zdrowej. Co dalej? Eksterminować zombiaki czy pozwolić im żyć? Leczyć czy nie leczyć? Nowy premier powołuje oddział przymusowych ochotników rekrutowanych z izolatek śmierci. Ich zadaniem będzie przejście do strefy zombie celem odnalezienia i zgładzenia kobiety, która może być odpowiedzialna za plagę zombie. Tak się składa, że w powołanej ekipie jest też Kiki, córka ściganej, która pała do mamusi srogą nienawiścią.

   Można odnieść wrażenie, że Yoshihiro Nishimurze do nakręcenia filmu wystarczy sklep z czerwoną farbą. Z puszek zrobi kostiumy i rekwizyty, a z czerwonej farby - wiadomo ;) To on dał światu dwa lata wcześniej kultowy już obraz "Tokyo Gore Police".  No ale skoro jest się przede wszystkim specem od charakteryzacji i efektów specjalnych to oczywistym wydaje się reżyserska droga, którą konsekwentnie podąża Nishimura

   Jeśli lubicie filmy o zombie oraz japońskie kino gore to "Helldriver" zdecydowanie trafi w Wasze gusta. Sztuczną krwią użytą w filmie z pewnością można byłoby wypełnić olimpijski basen, a absurdów i dziwności nie sposób wymienić. No bo i po co wymieniać, skoro można je po prostu wchłonąć. Najlepiej w towarzystwie przyjaciół i czteropaka na głowę. A nadarza się ku temu doskonała okazja, bowiem właśnie dzisiaj na półkach z płytami DVD pojawił się "Helldriver", wydany nakładem dystrybutora What Else!? Films

   Pogaście więc światła, podkręćcie głośniki, uprzedźcie sąsiadów, że to tylko film i żeby nie wzywali policji, i odpłyńcie na dwie godzinki ;)

1 komentarz: