piątek, 7 lutego 2014

Abby (1974)

ABBY (1974)

reż. William Girdler


   W 1973 roku William Friedkin, reżyser doskonałego "Francuskiego łącznika", objawił światu ekranizację powieści Williama Petera Blatty'ego "Egzorcysta". Film dorobił się statusu jednego z najlepszych horrorów w historii kina i blisko 450 milionów dolarów wpływów (co przy budżecie niewiele przekraczającym 10 mln jest wynikiem godnym pozazdroszczenia). Nic dziwnego, że czujni filmowcy (zwłaszcza producenci) w mig zwęszyli potencjał drzemiący w temacie.

   Włoski "Beyond The Door" (1974), turecki "Seytan" (1974), niemiecki "Magdalena, Possessed By The Devil" (1974) czy angielski "The Devil Within Her" (1976) to tylko niektóre z obrazów powstałych pod wpływem "Egzorcysty". Niewzruszony nie mógł też pozostać prężnie rozwijający się (i zbijający niemałe pieniądze) nurt blaxploitation (czyli filmów adresowanych do czarnoskórych odbiorców). Kilka kosmetycznych zmian (zamiast białych - czarni, zamiast Egiptu - Nigeria) względem obrazu Friedkina i Afroamerykanie dostali swoją "Abby".

   Biskup Garnet Williams, wyrusza do Nigerii na wyprawę archeologiczną. W jaskini znajduje tajemnicze pudełko ozdobione symbolami Eshu, najpotężniejszego z ziemskich bóstw (jak wyjaśnia na początku filmu swoim studentom). Oczywiście nie może się oprzeć żeby nie zakręcić wystającym kutasikiem. Pudełko otwiera się, a znajdujące się w nim ZŁO zostaje uwolnione. Z Zachodniej Afryki z mig fika do Ameryki Północnej, by wejść w ciało czarnoskórej Abby. Nawiedzona dziewczyna zmienia się nie do poznania. Pomóc mogą jej jedynie egzorcyzmy...

    W roli tytułowej wystąpiła znana z "The Mack" (1973) i "Czarnego Samsona" (1974) Carol Speed, zaś w księdza egzorcystę wcielił się William Marshall ("Blacula" z 1972 i "Scream Blacula Scream" z 1973).

   Nakręcony za sumę 100 tysięcy dolarów film w zaledwie miesiąc zarobił 4 miliony, i pewnie zarabiałby dalej gdyby nie oskarżenie o pogwałcenie praw autorskich złożone przez Warner Bros. Według WB film Girdlera (m.in. "Sheba, Baby", "Grizzly", "The Manitou") był bezczelną kopią "Egzorcysty". No cóż, nie sposób się z tym nie zgodzić, ale z drugiej strony "Abby" nie stanowiła dla "Egzorcysty" żadnego zagrożenia. Artystycznie i jakościowo nie dorastała mu do pięt, bardziej śmieszyła niż przerażała, a jej sukces można przypisać jedynie modzie na blaxploitation.

Jak "Abby" prezentuje się po 40 latach? Wciąż śmieszy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz