środa, 23 października 2013

The Thing With Two Heads (1972)


THE THING WITH TWO HEADS (1972)
reż. Lee Frost


   Mówią, że co dwie głowy to nie jedna. Pomysł na "Dwugłową rzecz" narodził się także w dwóch głowach - reżysera Lee Frosta oraz jego wiernego kompana, aktora, scenarzysty i producenta, Wesa Bishopa.

   Sparaliżowany i ciężko chory doktor Maxwell Kirshner pracuje nad nowatorskim przeszczepem głowy. Niestety pozostało mu niewiele życia i na gwałt potrzebuje dawcy, by zakończyć swój eksperyment, który polega na przytwierdzeniu głowy do innego tułowia. Po miesiącu tułów adaptuje nową głowę, a starą można usunąć. Wraz ze starą głową swój dotychczasowy żywot zakończy też dawca tułowia, więc nie ma się co dziwić, że ludzie doktora Kirshnera odnajdują go dopiero wśród skazanych na śmierć. Traf chce, że na taki krok decyduje się czarnoskóry Jack Moss, który ma nadzieję, że dodatkowe chwile na wolności pozwolą mu dowieść swojej niewinności. Pierwszym człowiekiem (wcześniej prowadzono badania na gorylach), którego głowa ma zostać transplantowana, będzie sam doktor Kirshner, na co dzień niepoprawny rasista...

   Jakkolwiek twórcy nie staraliby się poważnie podejść do tematu - czy to w początkowych sekwencjach medycznych czy w emocjonujących scenach akcji z drugiej połowy filmu - widok zwalistego murzyna z doczepioną siwą i biała głową, czy - przede wszystkim - te ujęcia, w których dwóch aktorów leży na sobie połączonych kołnierzem ortopedycznym, wyglądają przekomicznie. Inna sprawa, że Lee Frost (późniejszy reżyser "Black Gestapo" z 1975) wcale nie traktuje śmiertelnie poważnie swojego filmu. Całe szczęście nie przesadza jednak z dowcipasami, które mogłyby jedynie zaszkodzić całości (szkoda, że taką powściągliwością nie odznaczają się polscy twórcy współczesnych komedii). W rezultacie dostajemy zabawny film sensacyjny w klimacie późniejszych "Mistrz kierownicy ucieka" (1977) czy "Blues Brothers" (1980). Mam tu na myśli oczywiście długaśną scenę pościgu policjantów niedorajdów za dwugłowym potworem, ze sporą ilością samochodowych wypadków. W tle przygrywa popularna wówczas muzyczka w klimacie blaxploitation.

   Dwa słowa o aktorach. Ray Milland, wcielający się tutaj w doktora Maxwella Kirshnera, ma na swoim koncie imponujący dorobek 173 ról. Są wśród nich występy w takich filmach jak "M jak morderstwo" (1954) Alfreda Hitchcocka, "Love Story" (1970) Arthura Hillera czy "Żaby" (1972) George'a McGowana. Filmowy dawca tułowia to Roosevelt Grier, były zawodnik futbolu amerykańskiego, grający w drużynie Los Angeles Rams. Z pozycji godnych uwagi w jego filmowym dorobku należy wymienić m.in. telewizyjny film wojenny, w którym zagrał u boku Richarda Pryrora i Billy'ego Dee Williamsa, "Carter's Army" (1970) w reżyserii George'a McGowana (tak, to ten od "Żab"), oraz "The Glove" (1979) z Johnem Saxonem.

   W kontekście filmu Lee Frosta nie sposób nie wspomnieć o rok wcześniejszym obrazie "The Incredible 2 Headed Transplant" Anthony'ego M. Lanzy. Ale to już temat na kolejną recenzję ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz