PTERODACTYL (2005)
reż. Mark L. Lester
Ilekroć oglądam filmy o wielkich dinozaurach,
potworach, wężach, jaszczurkach i cholera wie czym jeszcze, nakręcone w
XXI wieku, mam wrażenie, że reżyserował je ten sam bezimienny koleś,
który chowa się pod pseudonimem i nie może spać po nocach,
ani patrzeć w lusterko, bo gryzą go wyrzuty sumienia. A tymczasem
takiego "Pterodaktyla" nakręcił i dumnie podpisał swoim nazwiskiem
twórca takich hitów jak "Podpalaczka", "Komando" czy "Klasa 1999", Mark
L. Lester.
Grupa paleontologów (profesor i jego studenci) wyruszają do Turcji gdzie niedawno miało miejsce trzęsienie ziemi, które spowodowało pęknięcia uśpionego wulkanu. Plany odkrycia i zbadania skamielin odchodzą jednak w cień, bo oto na horyzoncie, a w zasadzie na nieboskłonie, pojawia się stado drapieżnych pterodaktyli. I to nic, że grupa amerykańskich żołnierzy przeprowadza w okolicznych lasach jakąś tajną akcję, ich obecność nie na wiele się zda.
Jak już wspominałem we wstępie, film wyreżyserował Mark L. Lester. Nie znaczy to w żaden sposób, że odcisnął na produkcji jakieś swoje piętno. Wręcz przeciwnie, "Pterodaktyl" zdaje się nie mieć reżysera w ogóle. I w sumie nie ma się czemu dziwić. Mimo, że fabuła traktuje o latających dinozaurach, to jest to produkcja bardzo niskich lotów. Podejrzewam, że wkład Lestera ograniczał się jedynie do bycia na planie, a reszta jakoś tam kręciła się sama.
Ze znanych nazwisk w obsadzie wyodrębnić można jedynie Metr-Pięćdziesiąt-Dwa-W-Kapeluszu "Gangsta's Paradise" COOLIO. Armia amerykańska musi być naprawdę zdesperowana, by przyjmować w swoje szeregi tak niskich rekrutów. A może tacy właśnie brani są po to, by wysyłać ich na nikomu nie potrzebne do szczęścia misje i pokarm dla pterodaktyli?
Efekty specjalne... tak... no są... specjalnej troski.
Dla bardziej wymagających widzów znalazł się mały smaczek. Nasi filmowi bohaterowie odziedziczyli nazwiska po znanych autorach literackiego science-fiction i fantasy. Mamy więc profesora Michaela Lovecrafta (H.P. Lovecraft), Willisa Bradbury (Ray Bradbury), Angie Lem (Stanisław Lem), Borroughsa (Edgar Rice Borroughs), Herberta (Frank Herbert) i jeszcze kilku innych. No! Żeby nie było, że to tylko sraka praptaka.
Pozycja dla tych, którzy nie boją się pterodaktyli.
Omatkozcórką! *__* Czuję, że muszę to obejrzeć xD Brzmi na kupę porównywalną do "Warbirds" :D
OdpowiedzUsuń"Warbirds" przyznam, że jeszcze nie widziałem, ale "Pterodactyl" to zło wcielone ;)
Usuń