czwartek, 28 listopada 2013

Blood Rage (1987)

BLOOD RAGE (1987)

reż. John Grissmer


   Właśnie mija czwarty czwartek listopada. Nasi przyjaciele zza Oceanu świętują Dzień Dziękczynienia. Pomyślałem, że to doskonała okazja, aby obejrzeć (i opisać) jakiś film, którego akcja dzieje się w okolicach tego święta, a wiadomo akcje jakich filmów rozgrywają się zazwyczaj w święta... Czas zatem na SLASHER!

   Zabieranie własnych dzieci na randkę do kina samochodowego to nie jest najlepszy pomysł, tym bardziej jeśli nie wyklucza się migdalenia ze swoim partnerem. Nic dziwnego, że Terry i Todd, dwóch ok. 10-letnich bliźniaków, wymyka się z auta przy pierwszej nadarzającej się okazji. Niestety następnego czynu nie da się już w jakikolwiek sposób usprawiedliwić. Oto bowiem, Terry, z rozkosznym uśmiechem malującym się na jego twarzy, zabija siekierą przypadkowego mężczyznę, który akurat bzyka dziewczynę w jednym z samochodów. Zakładam, że powodem tego był przesyt obserwowania mamusi, która na siłę stara się znaleźć chłopcom nowego tatusia. Dlaczego więc nie zabił nowego chłopaka matki? Być może nie chciał jej podpadać, a przecież zła energia, skumulowana jego małym ciele, musiała jakoś zostać upuszczona. Gdyby tego było mało, gnojek zwalił wszystko na brata! Mija 10 długich lat, które Todd spędza w szpitalu psychiatrycznym pozostając w stanie szoku pourazowego. Tymczasem mamusia podczas Święta Dziękczynienia oznajmia Terry'emu, że jej przyjaciel właśnie się jej oświadczył. Jednak to nie jedyna rewelacja tego wieczoru! Todd uciekł z psychiatryka!!! Zaczyna się rzeź...

   Dlaczego akcja "Blood Rage" (znanego też jako "Nightmare At Shadow Woods", pod którym to miał oficjalną kinową premierę; "Blood Rage" to tytuł z wydania wideo) rozgrywa się w Święto Dziękczynienia? A dlaczego nie? Slashery lubią święta, a to najwidoczniej nie zostało dostatecznie wiele razy spenetrowane. Dla fabuły nie ma to znaczenia absolutnie żadnego. Nie znaczy to oczywiście, że film nie jest godny polecenia. To, że święto traktuje pretekstowo to nic takiego. Najważniejsze jest, że zupełnie serio podchodzi do scen zabijania. Jest GORE! Dosadniej niż przyzwyczaił nas do tego niejeden slasher. Ale nie ma zmiłuj gdy w ruch idzie maczeta (okładka wideo, choć pełna uroku, nijak się ma do faktycznego narzędzia mordu).

   Reżyser filmu, John Grissmer, nakręcił w całej swojej karierze jedynie dwa filmy. Pierwszym z nich był "False Face" z 1977 roku.

   Ciekawostka numer 1: w 1973 roku do kin (zapewne głównie samochodowych) trafił film "The House That Cried Murder", który pan Grissmer wyprodukował i napisał do niego scenariusz. Na ten właśnie film wybrała się zaradna mamusia Terry'ego i Todda na randkę w "Blood Rage" ;-)

Ciekawostka numer 2: w roli toaletowego sprzedawcy kondomów pojawił się Ted Raimi, młodszy brat Sama, reżysera m.in. trylogii "Evil Dead", "Darkmana" i "Drag Me To Hell".

1 komentarz:

  1. Pamiętam tą okładkę. Film już mniej. Ciekawe czy reżyserowi znudziła się ta branża, czy na jego rozbrat z Hollywood wpłynęły inne czynniki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń