SILENT NIGHT, DEADLY NIGHT (1984)
reż. Charles E. Sellier Jr.
Czy byliście w tym roku grzeczni? Ale tak naprawdę-naprawdę grzeczni?
Cały rok? Bo jeśli macie na sumieniu jakieś niecne uczynki, nawet
najdrobniejsze, to w wigilię Bożego Narodzenia możecie się spodziewać
bardzo złego Mikołaja, który solidnie Was ukarze.
Podobną przestrogę słyszy mały Billy, gdy tuż przed Świętami odwiedza
wraz z rodzicami swojego dziadka w szpitalu dla umysłowo chorych.
Oczywiście wystarczyłoby to, aby zaszczepić w umyśle kilkulatka solidną
traumę, ale to dopiero początek ostrej jazdy, w którą zabiera nas
reżyser filmu. W drodze powrotnej ze szpitala, samochód, którym
podróżuje nasza rodzinka, zatrzymuje mężczyzna w kostiumie Świętego
Mikołaja. Szybko okazuje się, iż jest to przebrany przestępca, który na
oczach małego Billy’ego brutalnie morduje jego rodziców. Chłopiec trafia
do sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne pod wodzą bezwzględnej
Matki Przełożonej, wyznającej dewizę, że za każdy zły uczynek musi
zostać wymierzona surowa kara. Jak nietrudno się domyślić, aby
zapracować sobie na karę od niej nie potrzeba zbyt wiele. Nie są to
bynajmniej cieplarniane warunki na wyleczenie się z dramatycznej traumy
dzieciństwa. Jedyną osobą, która stara się otoczyć chłopca opieką jest
siostra Margaret. To ona załatwia mu pierwszą pracę w sklepie z
zabawkami, gdy Billy kończy 18 lat. Wszystko zdaje się przebiegać
pomyślnie do czasu, aż szef Billy’ego każe mu w celu promocji sklepu
przywdziać kostium Świętego Mikołaja. Kumulowane przez lata złe emocje
osiągają apogeum.
Od kiedy oszałamiający sukces odniósł slasher Johna Carpentera
„Halloween”, a zainteresowanie gatunkiem ugruntował „Piątek 13-go” Seana
S. Cunninghama, przyjęło się, że tytuł i fabuła powinny być kojarzone z
jakąś konkretną kartką z kalendarza. „Mother’s Day” (1980), „New Year’s
Evil” (1981), „My Bloody Valentine” (1981), „Bloody Birthday” (1981),
„April Fool’s Day” (1986). W tym zestawie nie mogło zabraknąć Świąt
Bożego Narodzenia. Jednym ze sztandarowych tytułów tej daty jest seria
„Cicha noc, śmierci noc” zapoczątkowana w 1984 roku filmem Charlesa E.
Selliera Jra. Jego dzieło nie było może spektakularnym sukcesem
finansowym (zarobiło blisko 2,5 miliona dolarów przy budżecie nieco
ponad milion), ale doczekało się aż czterech kontynuacji. Złośliwi
mówią, że co jedna to gorsza. Tacy jak oni na pewno nie dostaną prezentu
od Świętego Mikołaja. A co czeka tych, którzy skuszą się na seans
„Silent Night, Deadly Night”? Wszystko co powinien zawierać rasowy
slasher! Morderstwa, cycki, morderstwa, cycki, morderstwa, cycki. No i
oczywiście świąteczny klimat ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz