THE WICKEDS (2005)
reż. John Poague
Niskobudżetowy, obskurny horror (żeby nie powiedzieć amatorski), w którym najbardziej utalentowanym - nomen omen - członkiem ekipy jest, obsadzony w roli drugoplanowej, aktor filmów porno, Ron Jeremy. Na domiar złego nie jest mu tutaj dane w pełni swój talent wyeksponować...
Grupa nastolatków (granych oczywiście przez dwudziestoparolatków) postanawia spędzić Halloween w idealnie do tego nadającym się domostwie, które niegdyś służyło jako plan zdjęciowy tanich horrorów. Wszędzie pełno pajęczyn, kościotrupów, poobcinanych kończyn i przerażających masek. Do tego chodzą słuchy, że dom jest nawiedzony. Ale na wszelki wypadek, gdyby atrakcji okazało się zbyt mało, dwie cmentarne hieny ograbiły właśnie jeden z grobów znajdującego się w sąsiedztwie cmentarza, co spowodowało nagłe ożywienie umarłych...
Do nakręcenia horroru często nie potrzeba wiele. Znakomite obrazy, takie jak "Noc żywych trupów", "Teksańska masakra piłą mechaniczną", "Halloween" czy "Martwe zło" miały mikroskopijne budżety. Miały za to za sterami zdolnych reżyserów, czego "The Wickeds" nie można niestety zarzucić. John Poague, urodzony w 1963 roku w Virginii, swoją przygodę z filmem rozpoczął od pojawienia się w filmie Johna Watersa "W czym mamy problem". Pięć lat później przyszedł czas na reżyserski i scenariopisarski debiut ("In The Name Of Justice"). Do kolejnej produkcji, czyli właśnie "The Wickeds", scenariusz popełnił wespół z Davidem Zagorskim. W efekcie powstała wariacja na temat klasycznego obrazu George'a A. Romero. Miłośnicy zombiaków znajdą tu z pewnością coś dla siebie. Jest krwawo, a w tle rozkosznie przygrywa zespół szarpidrutów. Do tego - już na samym początku - mamy scenę erotyczną. Całość pochłonęła podobno 50 000$. Być może ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz